Czytajcie książki na początku, dopiero ekranizacje. Ja na szczęście w takiej kolejności postąpiłam. Gdybym w pierwszej kolejności obejrzała film, bardzo możliwe że nie sięgnęłabym po książkę. Co do filmu muzyka znakomita. Zastrzeżenia mam jedynie do odtwórczyni głównej roli. Przez cały czas powodowała u mnie obrzydzenie. Nie znaczy to, że nie jest dobrą aktorką - tego nie kwestionuję. Po prostu Sally Hawkins to był zły wybór. Ani trochę postać ta nie pasowała do mojego wyobrażenia. Natomiast pierwszy pocałunek kapitana i Anne... na sam widok jej zaślinionej, rozwartej w oczekiwaniu gęby zebrało mi się na wymioty. Brawo, efekt odwrotny od zamierzonego
Tak aktorka ta nie jest w tym filmie najlepsza. Ona chyba nie zrozumiała o co chodzi w postaci głównej bohaterki. Za to jej partner znakomity. Jestem nim oczarowana. Grał takiego sztywniaka jak odebrałam go w książce. Hmm! przystojny blondyn - to mój typ!
Jak pierwszy raz oglądałam tą ekranizację, to bardzo mi się spodobała (może na tle Dumy z Kierą i Mansfield Park z brzydką blondynką) wypadło dużo lepiej, dziś coś mnie natchnęło na powtórkę i dwie rzeczy rzucały mi się w oczy: desperacja Anny (w książce taka nie była), szczególnie jak w Bath próbowała zatrzymać przy sobie kapitana i tragiczna fryzura, reszta nieźle zrobiona.
przez tę fryzurę wyglądała flejtuchowato, nie skromnie, niestety. scena pocałunku również zrobiła na mnie kiepskie wrażenie, Sally z tymi rozwartymi ustami wyszła niczym upośledzona, ale nie mogę powiedzieć, że to zła aktorka. jest dobra, ale faktycznie ma w sobie coś... odpychającego.
Mi bohaterka się podobała, w książce też nie była pięknością, przeszkadzało mi tylko, że za duża była różnica między tą parą w urodzie tzn kapitan Wentworth był zbyt przystojny. Oglądałam wersję BBC: http://www.filmweb.pl/film/Perswazje-1995-8611 i tam z kolei kapitan był bardzo dobrze dobrany a Ann była za brzydka. Oczywiście w stosunku do moich wyobrażeń podczas czytania książki.
A film jest świetny i można go oglądać po kilka razy.
mi także bohaterka sie podobala , lepszej nie mogli wybrac -oczywiscie chodzi mi o gre aktorska. Na temat urody sie nie wypowiadam bo tu nie o to chodzi. Wspaniale pokazane jej uczucia i ta "desperacja" ja to wszystko przezywalam razem z nią. Poza tym jesli ktos nie odrzuci wielkiej milosci a potem nie bedzie tego żalowal to nie zrozumie przekazu aktorki tak naprawde:-)
Zgadzam się, że aktorka w tej roli nie wyglądała zbyt urodziwie. Ubrania pal sześć, ale ta fryzura? Wiecznie to samo uczesanie. Za to kapitan - nie mam nic do zarzucenia. Nie wyobrażam sobie nikogo innego w tej roli.
Nie czytałam książki, lecz po pooglądaniu filmu "Rozważna i romantyczna" stwierdziłam, że jest to zdecydowanie mój gust filmowy. Zaś przy tym filmie miałam podobne wyobrażenie jak wy, szczególnie scena pocałunku. Nie będę popełniać już tego błędu, że najpierw oglądam film, a później czytam książkę.
MI się film bardzo podobał i nie mam zastrzeżeń do głównej bohaterki. Rzeczywiście nie jest pięknością i ma nieciekawą fryzurę ( raczej to wynika ze skromności - również ubiór, zwróćcie uwagę na ojca i siostrę, którzy wyglądają zupełnie inaczej). Za pierwszym razem może razić nievco cechym, które opisujecie, ale ja film oglądałam wiele razy i teraz nic mi nie przeszkadza.
zgadzam się z Twoją opinią, prócz jednego aspektu: ta muzyka mnie usypiała zamiast przyciągać uwagę. Wiem, że to nie jest jakaś wysokobudżetowa ekranizacja, ale do licha dajmy spokój a nie taka wieczna melancholia. Przecież w książce jest wyraźnie napisane, że starała się być żywa, otwarta i uśmiechnięta nawet przy kapitanie, którego de facto świetnie zagrał Rupert Penry-Jones. ;)