Film nie posiada nic z I części Desperado... Wszystko dzieje się za szybko, miałam wrażenie, że reżyser chciał upchnąć w jednym kadrze 10 różnych sytuacji. Do końca filmu nie potrafiłam odnaleźć orientacji co, kto i jak... Po prostu łupu, łupu, tratatata... Za szybko za dużo i za monotonnie..
Może rzeczywiście jak zobaczę go jeszcze raz, to więcej do mnie dotrze.. Tylko czy ma to sens?