Po - bądź, co bądź - hicie, jakim był pierwszy Desperado, po oglądnięciu PRWM byłem przerażony. Jak można tak zepsuć potencjał filmu. Mogłem przełknąć, że barman, którego grał Marin w poprzedniej części został postrzelony, a nie zabity. Ale Danny Trejo????!!!!!
I co robi tam Deep?! Oczywiście, rola napisana przez scenarzystę to rola napisana przez scenarzystę (:P), ale gdy już ślepy Sands ucieka i wręcza chłopczykowi pistolet, przeszła najśmielsze oczekiwania spod szyldu: "Czego to jescze nie wymyślą" Ogólnie IMO, tylko muzyka i niektóre ujęcia ratują film. Daje 3, a mogło być lepiej...