Miałem nadzieję, że to będzie chociaż przyzwoity shlasher, skończyło się na obiecującym czerwonym logo dystrybutora, bo im dalej tym gorzej z każdą minutą.... Plansza tytułowa pojawia się w 22 minucie, wcześniej jest przydługie wprowadzenie. Z każdego filmu o Jasonie coś zapożyczono, finał jedynki to początek filmu z 2009 (jakby), potem nawiązanie do dwójki i innych części. Wszystko jest za szybko, nie ma żadnego klimatu. Jason jest pokazywano za często, że przestaje być tajemniczy i w dodatku próbują z niego robić kogoś a'la Hanibal Lecter. Upchnięto sporo scen erotycznych, które miał być niby ostre, a wyszły w ogóle nie ambitnie i są wciskane nie wiadomo po co... Gdzieś w połowie mamy nudę i zamiast się skupić na normalnych rzeczach jak w takich filmach - impreza itd, to budowano jakieś idiotyczne wątki poboczne. Potem Jason pojawia się i załatwia wszystkich i zostają główni bohaterowie i dłużący się, kretyński finał. Wszystko jest przewidywalne, głupie i w ogóle szkoda gadać. Już nie wspominam o powielaniu kliszy i oklepanej gammie bohaterów. Aktorstwo nawet najgorsze nie jest, sceny mordów też nie, ale wszystko inne wypada mizernie. 4/10