Trudno tutaj do czegoś się przyczepić, ponieważ jest równie dobrze jak w pierwszych dwóch częściach - a więc klimat, nastrój i muzyka na wysokim poziomie.

To co wyróżnia tą odsłonę Piątku jest oczywiście fakt że to właśnie w niej Jason po raz pierwszy zakłada swoją słynną, hokejową maskę i to właśnie tutaj widzimy go po raz pierwszy w pełni sił. Także sceny finałowe właśnie w tej części są chyba najlepsze w całym cyklu. Pojedynek Jasona z Chris to po prostu majstersztyk.

Wydaje mi się że te część nie jest może tak mroczna jak dwie poprzednie, jest za to barwniejsza. Także postacie w niej występujące nie są widzowi obojętne (czego nie można już powiedzieć o bohaterach kolejnych części). No i wreszcie tutaj mamy chyba najbardziej spektakularne zabójstwo w całym cyklu. Mam na myśli oczywiście przecięcie na pół jednego z bohaterów specjalizującego się w chodzeniu na rękach. Ta scena naprawdę robi wrażenie, podobnie jak cały film.

No i właśnie w tej części Jason robi naprawdę wielkie wrażenie (podobnie jak w części 4 i 6).