Ujrzałem w końcu tą legendę horroru i zawiodłem się na pełnej linii. No bo zaraz, jeśli to horror to powinienem się chyba bać, prawda? A co było przerażającego w tej historii o wyżynaniu grupki bezpłciowych, nieciekawych, dwuwymiarowych postaci, kiedy na minutę przed każdym zgonem było wiadomo, kto i kiedy zginie? Czemu niby miało mi zależeć na którejkolwiek postaci, jeśli nie budzily nawet odrobiny sympatii? Ot, rzuciły kilka głupich odzywek, zrobiły kilka głupich rzeczy a potem dały się zarżnąć. Żadna strata dla kina, jeśliby mnie ktoś pytał. Sposoby ich zabicia były może i pomysłowe, ale ja już dawno wyrosłem z zachwycania się wymyślnymi i absurdalnymi scenami mordu. W niektórych "Hellraiserach" (zwłaszcza cz.5) przemoc była w sadystyczny sposób wyszukana i budziła oczekiwane reakcje. Tu była po prostu głupia. A że i aktorsko było to mało przekonujące, kolejne chlaśnięcia noża nie budziły reakcji żywszych od ziewnięcia.
Gdyby nie finisz, uznałbym toto za kolejny z setek głupkowatych slasherów. No, ale finisz to osobna liga. Tak niedorzecznego zakończenia już dawno nie widziałem. Efekt rzekomego zaskoczenia uzyskano najtańszym kosztem - nikt nie zgadł kto jest zabójcą, bo była to postać nie pojawiająca się wcześniej. Kiedy do tego pojawiły się motywy tegoż, to już całkiem zwątpiłem w scenarzystę. Ale dobił mnie ten piskliwy głosik. Zastanawia mnie tylko, czy to miała być kpina z widza czy z Hitchcocka, bo poważnym zagraniem być nie mogło po prostu. Odcięta głowa - idiotyzm. Szyja to nie jest kawałek bibuły, który się ot tak przecina. Jason wyskakujący z wody - zrezygnowałem. Nie wiem czemu to miało służyć, ale nie podziałało. Podobnie jak przepisywanie schematów z "Halloween". Film jest fatalny.
Hahahahahaha. Obejrzył porządne horrory, biedny idioto. Fajnie byłoby ciebie tam wrzucić do Crystal Lake, to by Jason porządnie ciebie zaszlachtał.