Świetny horror psychologiczny produkcji australijsko-angielskiej. Muszę przyznać, że jest mocno zakręcony i żeby go zrozumieć trzeba go oglądać w pełnym skupieniu bo nie trudno poplątać się w pętli czasu przedstawionej w tym filmie. Dużo motywów, szczególnie świetny motyw Syzyfa. Pochwalić należy fabułę. Scenariusz jaki przygotował nam Christopher Smith jest genialny. Film skłania nas do wielu przemyśleń. W miarę upływu czasu poznajemy brutalną prawdę na temat głównej bohaterki i jej tragiczną sytuację. Triangle można interpretować w dwuznaczny sposób. Kiedy obejrzałem screeny z tego filmu spodziewałem się jakiegoś typowego slashera. Tymczasem mile się zaskoczyłem. Film jest niebanalny i tajemniczy co bardzo sobie cenię. Choć nie straszy jakoś specjalnie to niektóre sceny, które zmuszają nas do powiązania faktów potrafią nas przerazić. Gdyby dołożyć tu jeszcze dobrą grę aktorską, której zdecydowanie zabrakło (i za którą obniżyłem ocenę) mielibyśmy moim zdaniem jeden z najlepszych horrorów tej dekady. Moja ocena: 9/10.
Tak, film jest dobry, aczkolwiek w kilku miejscach znajdują się "małe kruczki", niedopatrzenia ze strony reżyserów. Dlatego wszystko nie zapętla się tak idealnie jak powinno. Film tak naprawdę nic nie w nośni. Jest może ciekawym, ale filmem na raz. Obejrzeć i tyle.
Ja dalem 5/10 i milo by bylo jakby jakis fan tego filmu odpisal mi jak moze mu nie przeszkadzac brak jakiejkolwiek historii wyjasniajacej? Nie lubie filmow, gdzie tworcy ida na latwizne (ja to tak odbieram) i widz sobie ma sam dopowiedziec czy to zemsta bogow, eksperyment kosmitow, halucynacja a moze jakis matrix... To mniej wiecej tak jakby nakrecic film sensacyjny skladajacy sie wylacznie z jednej pasjonujacej sceny poscigu, przy czym nie wiadomo do konca kto kogo i za co sciga... Pomysl byl niezly, na realizacje tez nie narzekam, ale film jest troche "pusty" przez te luki fabularne.
zgadzam się z the_Coon , może nie co do oceny bo dałam wyższą, ale ja chciałam wyjaśnień a tu koniec filmu. byłam przekonana, że coś zostanie wytłumaczone, a tu ona nagle znowu się zgadza, a ja się pytam dlaczego? ja bym tego w życiu nie zrobiła, no chyba, że chciała uciec od taksówkarza bo nie miała kasy ;p. a tak serio to zabrakło mi czegoś..a mogło być tak pięknie ;)
To znaczy mówisz, że gdyby Twoje dziecko zginęło w wypadku, a Ty wiedziałabyś, że jedyny sposób, żeby cofnąć czas i spróbować je uratować to wybrać się na ten rejs, to byś "w życiu" tego nie zrobiła, tylko pogodziła się ze śmiercią dziecka i poszła sobie?
No i nikt nie raczyl odpowiedziec, wnioskuje, ze nie macie argumentow i staracie sie przemilczec problem beznadziejnych luk fabularnych ;)
Tylu pseudointeligentów tutaj na forum a prawie NIKT nie zrozumiał fabuły tego filmu....
Prawdziwa "ZŁA" Jass ginie w wypadku samochodowym wraz z synem. Trafia do piekła i jej karą jest syzyfowa praca, polegająca na uratowaniu swojego syna z rąk jej własnych. Oczywiście kiedy jest już blisko celu, wszystko musi zaczynać od początku. NIE może zmienić ciągu wydarzeń, bo na tym właśnie polega jej kara. SYZYFOWA PRACA. Wszystko co jest przedstawione w filmie nie dzieje się w naszej rzeczywistości, tylko w jakiejś piekielnej czasoprzestrzeni. Przecież motyw na końcu z wypadkiem i taksówkarzem wyjaśnia WSZYSTKO. Wystarczy uważnie oglądać film a nie głupio się przemądrzać o beznadziejnych lukach fabularnych itd....
PS. Zauważcie że bohaterka zasypia na łodzi na kilka godzin i mówi że śnił jej się koszmar ale nie pamięta jaki. Czyli nie pamięta co wydarzyło się wcześniej ale ma deja vu, kiedy jest na statku pasażerskim. Gdyby pamiętała co się wydarzyło to mogłaby próbować to zmienić ale nie pamięta. Cały scenariusz jest jak najbardziej logiczny. Jass myśli że wszystko dzieje się w rzeczywistości a naprawdę jest w piekle i odbywa swoją syzyfową karę, która nie ma końca.
No tak jest sugestia o tej syzyfowej pracy i karze, tez by wychodzilo, ze musi tracic pamiec juz na morzu bo inaczej udaloby sie jej to dobrze rozegrac. I tak jednak jest to za malo wyjasnione - nie wiemy czy to jest pieklo i jakie, rownie dobrze to moga byc np. halucynacje przedsmiertne albo zly sen, nic juz mnie nie zdziwi w dzisiejszych "oryginalnych filmach", to jest luka fabularna i niedopowiedzenie, gdyby byla bardziej rozbudowana fabula to film moglby spokojnie miec 7 albo nawet 8 zaleznie od rozbudowania, a takie wyjasnienie to zadne wyjasnienie i dlatego zostawiam 5.
p.s. tfuj stary jest pseudointeligentem :>
No tak jest sugestia o tej syzyfowej pracy i karze, tez by wychodzilo, ze musi tracic pamiec juz na morzu bo inaczej udaloby sie jej to dobrze rozegrac - chyba wiekszosc widzow zauwazyla te rzeczy :). I tak jednak jest to za malo wyjasnione - nie wiemy czy to jest pieklo i jakie, rownie dobrze to moga byc np. halucynacje przedsmiertne albo zly sen, nic juz mnie nie zdziwi w dzisiejszych "oryginalnych filmach", to jest luka fabularna i niedopowiedzenie, gdyby byla bardziej rozbudowana fabula to film moglby spokojnie miec 7 albo nawet 8 zaleznie od rozbudowania, a takie wyjasnienie to zadne wyjasnienie i dlatego zostawiam 5.
p.s. tfuj stary jest pseudointeligentem :>
rbej podoba mi się Twoje wytłumaczenie. Nic nie przychodziło mi do głowy a to na prawdę pasuje. Zastanawiam się tylko jak to się rozpoczęło: miała wypadek, zabiła syna i siebie, i w którym momencie ten rejs? nie umiem tego połączyć.
Blondikas - ona zgodziła się by uratować syna którego właśnie zabiłaś
W dobrym filmie powinna byc rozwinieta fabula z wyjasnieniem, a i tak powinna pozostac na koncu nutka tajemnicy, takie domysly to sobie mozecie ;)
Kolega wytłumaczył wam film - to nie jest żadna "interpretacja"! W filmie wszystko ostatecznie zostaje wyjaśnione, nie wiem nad czym te debaty ;)
A od syzyfowej pracy działania Jess różni jeden drobiazg: ona robi wszystko z miłości do syna, nie z powodu odgórnego przymusu. Chociaż można tą miłość odgórnym przymusem nazwać... Tak jakby to uczucie było czymś złym - jakby została karana za tą miłość właśnie: rewelacyjny absurd.
"Wystarczy uważnie oglądać film a nie głupio się przemądrzać o beznadziejnych lukach fabularnych itd...." <- właśnie!
A zamiast tego próbujecie być mądrzejsi od reżysera; bo łódkę postawił równolegle do fal. Brawo.
Ona nie jest karana za żadną miłość !!! Ona po prostu nie pamięta , że gardzi swoim synem .Dlatego ciągle chce go uratować.
hmm zgadzam się,tym bardziej ,że w pierwszych scenach bohaterka jest przedstawiona jako "zła", widać to po tym jak traktuje to dziecko
film jest w pewnym sensie próbą pokazania koszmaru,który niekoniecznie musi być następstwem tragicznych wydarzeń,jak w wyż.wym. filmie.Akurat tutaj widzimy,że miała miejsce tragiczna sytuacja i reszta była jej konsekwencją.Ale czyż na codzień nie mamy podobnych koszmarów,często bez wyraźnej przyczyny?Dlatego osobiście nie uważam filmu za coś genialnego.Świetny thriller psychologiczny,tyle.Ale jeszcze chciałem zwrócić uwagę na podobieństwo do japońskich horrorów które zyskały sławę w ostatnim dziesięcioleciu.Mianowicie mamy tu przykład złej energii,która została "uwięziona"na skutek tragicznych wydarzeń i ta energia rządzi się swoimi prawami,może to być demon,udręczona dusza,jak kto woli.Poza tym oglądając film miałem jeszcze poczucie zakłócenia czasoprzestrzeni i i przez to reżyser sprawił,że utożsamiłem się z tym demonem czy udręczoną duszą i związanym z tym poczuciem beznadziei,czego nie miałem przy oglądaniu japońskich horrorów.
Może ten film to po prostu wielopoziomowa metafora.
Może nie miało być żadnego "wyjaśnienia", mimo niemal holywoodzkiej oprawy :)
Syzyfową pracą przecież jest też zmaganie się bohaterki z nieuleczalną chorobą syna.
Z całą pewnością jednak nie klasyfikowałbym tego niezłego filmu psychologicznego jako horroru.
już dawno ktoś powinien to napisać, ale już dla reguły
SPOILER ALERT :)
Dosyć dziwna...i może kluczowa ? jest rozmowa na łodzi:
- Wszystko dobrze z Tommym ?
-Każdego dnia jest tak samo... Tommy lubi gdy pewne rzeczy są wykonywane w określony sposób, JEŚLI ZROBIĘ COŚ INACZEJ TO GO TRACĘ.
...[dalej]
czuję się winna że nie jestem z Tommym.
Czy to na pewno jest apropos jego sugerowanego "autyzmu" ?
Kolega Rbej wyjaśnił wszystko co jest do wyjaśnienia. Pragnę zauważyć również, że chyba jako jedyny zrozumiał ten film.
Jeżeli ktoś jest na poziomie intelektualnym przeciętnej kostki masła powinien sobie darować takie tytuły.
Muszę przyznać, że dopiero po dłuższej chwili skojarzyłem fakty i zrozumiałem, że mamy tu do czynienia z czymś ambitniejszym
(może to z racji tego, iż nastawiałem się na film przy, który szarych komórek używać nie trzeba).
Aczkolwiek powracając do tematu, pragnę podkreślić - jak już wcześniej wspomniano - iż żadnych niedociągnięć i niedopowiedzeń w tym obrazie po prostu nie ma. Mówi się, iż w piekle powtarza się pewne epizody z życia i to właśnie jest istotą tego filmu. Reżyser ukazuję nam błędny krąg a właściwie trójkąt (analogia?) udręczonej duszy. Dziękuję, dobranoc.
"Aczkolwiek powracając do tematu, pragnę podkreślić - jak już wcześniej wspomniano - iż żadnych niedociągnięć i niedopowiedzeń w tym obrazie po prostu nie ma." - Twoje stwierdzenie jest błędne :) Nie ma filmów bez wad. Przykład: Jak wynika z ilości zwłok jednej i tej samej kobiety na górnym pokładzie, zwłoki a przynajmniej jakieś większe ślady powinny się również znajdować na pokładzie dolnym nawet jeśli wyrzucała by wszystko za burtę. To jest! lekkie niedociągnięcie. Jednak myślę że do fabuły nie ma się co czepiać. Z wykonaniem było już troszkę gorzej ale jak dla mnie film i tak rewelacyjny, jeden z lepszych jakie udało mi się ostatnio obejrzeć.
Wykonanie... Już drugi raz czytam, że wykonanie jest dość słabe (bo chyba chodziło Ci o grę aktorską?). A mi się wydaje, że Jess, albo raczej Melissa George, świetnie poradziła sobie z tą rolą. Może trochę gorzej sprawa ma się choćby z Michaelem Dormanem (Gregiem), ale generalnie nie powiedziałbym, że gra aktorska jakoś szczególnie razi po oczach...
No, chyba że się na tym zupełnie nie znam :))
Plus ode mnie gratulacje dla kolegi rbeja, bo mnie jego wytłumaczenie jak najbardziej satysfakcjonuje.
Panie the_Coon, nie mogę się powstrzymać i muszę napisać żeś jest pan debil do potęgi entej. Rbej dobrze zinterpretował/wytłumaczył film, a przynajmniej tak mi się wydaje, ja również tak go odebrałem, wydaje mi się że scenariusz jest logiczny i pełny. Ale możemy obaj się mylić.
Natomiast Twoje debilne gadanie o tym jak kompletna musi być fabuła i wytłumaczona jest żałosne. Nie lubię pisać takich postów ale powstrzymać się nie mogę, gdy widzę, że są właśnie tacy ludzie, uważający się za filmoznawców i fanów kina. Ludzie na wzór skretyniałego amerykańskiego widza któremu pokazuje się tajemnicę, a potem puszcza oczko i pokazuje palcem gdzie ma szukać rozwiązania. Weź sobie człowieczku pooglądaj Matrixa czterdzieści razy jeszcze, żeby zaspokoić swoją potrzebę "pełnej" fabuł bo tam Morfeusz jak półmózgowi wykłada, z tymże w trudniejszych słowach, całą filozofię, którą zamknąć by można w zdaniu. O to przykład robienia z ludzi ciemnej masy.
Eh...szkoda nerwów
P.S.
Nie mam nic do Matrixa poza tym co wyżej napisałem. Tak prostuje, żeby nikt się nie przyczepił.
W uzupełnieniu Waszych/naszych prób rozgryzienia fabuły dodam, że moim zdaniem główna bohaterka nigdy nie przeżyła całej pętli, dlatego nie mogła zapobiec niekorzystnemu biegowi wydarzeń. Mimo drobnych niedociągnięć uważam ten film za "prawie genialny".
Ten film jest naprawdę świetny! Przede wszystkim niesamowicie ciekawy, co w dzisiejszych filmach jest już rzadko spotykane. Motyw z syzyfową pracą oczywiście genialny oraz bardzo dobrze ukazany. Arcydziełem tego nie nazwę, aczkolwiek na mocną dziewiątkę jak najbardziej zasługuje.