Gdyby nie nader dokuczliwe negatywy - iloraz inteligencji Jess z siedem razy niższy niż wskazywałby
kolor jej włosów, ewidentnie umowna procedura wyjścia i ponownie, tak durnej blondynki nie było
nawet w cyklu Strasznych Filmów - byłby to naprawdę porządny, dający do myślenia kacefes... plus
za mimo wszystko perfekcyjne zamknięcie akcji i większość powtórek, choć do takich masterów jak
Memento, czy Dzień Świstaka temu daleko...
Tu nie chodzi o iloraz inteligencji, początkowo też się do tego przyczepiałem, ale postaw się w jej sytuacji. Syzyfowe prace, co wizytę w piekle kasacja pamięci i ciągła chęć ocalenia syna.