Taaak, świerzbi i to bardzo... Mam ochotę kogoś przełożyć przez kolano i stłuc mu tyłek! A wszystko przez to, że po obejrzeniu połowy filmu zaczęłam być mocno... sfrustrowana. Bo o ile ta pierwsza jest wciągająca, seksowna i zabawna, o tyle druga poprostu nuuudna! I nawet świetna Dakota nie jest w stanie powstrzymać mnie od ziewania. To właśnie ta niedoceniana na początku aktorka ratuje cały ten film, ona i muzyka. No i może jeszcze zdjęcia ale to by było na tyle. A "perwersyjny" seks? Chyba nawet mi odpowiada, że go nie było wcale! Pomimo paru "gadżetów" użytych w scenach intymnych to wszystko było takie ... normalne.
Dałam 5 gwiazdek. Musiałam dać 5 bo niczym Ana Steele dalej nie mogę się zdecydować czy chcę wkroczyć do świata pana Greya czy zapomnieć o tym wszystkim i uciec gdzie pieprz rośnie.