Po obejrzeniu tego filmu zauważyłam duże podobieństwo fabuły do ekranizacji 9 i pół tygodnia, z tym że ten drugi oczywiście dużo lepszy.
Błagam nie porównuj tej szmiry do klasyka jakim jest "9,5 tygodnia". Ten drugi ma dobrą fabułę, dialogi, genialna obsada, rewelacyjna muzyka ("Slave to love" do dzis u mnie na vinylu pogrywa), erotyzm, chemia głównej pary bohaterów czyli wszystko to czego zabrakło w tych 50 odcieniach kiczu.