Ale ten film został okrzyknięty największą chałą zanim ktokolwiek go obejrzał. Na dobrą sprawę jeszcze zanim powstał.
Książka niezbyt ale film był fajny nie wiem czemu wszyscy traktują ten film jak największe zło
Książka wręcz niesamowicie mnie wkurzała tą wewnętrzną boginią i świętym Barnabą brrr
Otóż to. Książka fatalnie napisana. Jakby ktoś chciał przeczytać dobrą literaturę z wątkami BDSM, to polecam "Historię O" i "Gorący rytm".
ja byłam, i żałuję. Idiotyczne sceny gdzie daje jej klapsy, gdy ona podczas tego coś "zaprzysięża" poczym namiętny pocałunek jak z komedii romantycznej, załamka
byłam, i żałuję. Idiotyczne sceny gdzie daje jej klapsy, podczas tego ona coś obiecuję, i niemalże płacze. Poczym nastepuje namietny pocałunek, żenada
To idiotyczne, ale miłość nie wybiera. Musisz sobie tak to wytłumaczyć. Ile jest kobiet co mąż leje, a te dalej przy nich siedząTak jest z Ana. Kocha i pragnie jest w stanie to przeboleć, ale ona też kiedyś nie da już rady i odejdzie.
Sorry ale twoje porównanie jest kompletnie nietrafne. Hejterzy porównują Greya do damskiego boksera ale nie rozumiem dlaczego robi to osoba której film się podobał (sadząc po twojej ocenie).
No i czytając całą trylogie muszę stwierdzić że mylisz się co do ostatniego zdania...
Ale ja go do damskiego boksera nie porównałam. Stwierdziłam tylko, że są gorsze przykłady ile kobieta może wytrzymać w imię miłości.
ON da radę i zostawi ją przy sobie, tym ze z tego zrezygnuje. Dla miłości.
A Grey to na pewno nie damski bokser, trzeba było się przynajmniej zapoznać z wikipedią i BDSM...a do tego z jego przeszłością. Eh ludzie.
Co do przeszłości Krystiana to słaba wymówka, że taki jest, a nie inny. Czy każde bite dziecko będzie jak dorośnie używało przemocy. Czy każde wykorzystywane seksualnie będzie w przyszłości pedofilem. Zazwyczaj działa to w przeciwna strone, dlatego jakkolwiek dla mnie Grey to "sadysta" nie ma dla mnie żadnego wytłumaczenia jego obsesji.
Od razu było wiadomo, że film żadnego przekazu nie będzie miał, morału też nie. Ot, przyjemna produkcja! Oklepana historia miłosna z elementem pikanterii. Może być. Jak się idzie do kina z wielkimi oczekiwaniami, to się można nieźle rozczarować. Hajsu może by mi było szkoda, ale zapłaciłam tylko 10zł (środy z orange) i jest okej! Nie róbcie z siebie wielkich znawców i krytyków obrzucając błotem tę produkcję. Każdy ogląda to, co lubi :) i niekoniecznie to cokolwiek znaczy o tej osobie. Pozdrawiam
Ja po seansie poczułam niedosyt. Czegoś mi zabrakło w zakończeniu.. nie wiem czego. Tak wiele pisało się o tym filmie.. dobrze i źle z przewagą źle. Myślę że dużo z tych opinii napisały osoby które główną uwagę skupiały na scenach łóżkowych :P Nie nazwałabym tego filmu pornosem, bo czy trzy czy cztery erotyczne sceny czynią go pornolem o którym wiele osób pisze? :) Dla mnie ten film był po prostu smutny, normalna, porządna dziewczyna zakochała się i uległa facetowi z problemem. Książka podobno dużo lepsza, zobaczymy.
Myślę, że główna uwaga dotyczy tego że ten film to fabularna żenada, a nie scen łóżkowych
Jest sporo docenionych filmów erotycznych które przebijają Greya pod względem ilości tego typu scen i są mocniejsze
Książka jest okropna! Na każdej stronie oblewa Ane rumieniec i pierdoły typu muszę się ogolić czy zrobię coś by wyglądać bardziej oniesmiewalajaco, a za parę stron makijaż mnie oniesmiela bzdury
fakt, że Ana jest totalną sierotą i aż mnie wkurza w książce + ta "wewnętrzna bogini" ugh. btw oniesmiewalajaco ????? to w końcu olśniewająco czy onieśmielająco?
z treści Twojego komentarza wynika, że chyba niechcący kliknęłaś 8/10 ;) jeśli ja filmowi daję 8 gwiazdek, to jestem nim zachwycona.
nie, nie kliknęłam niechcący. mimo iż tak jak pisałam wcześniej czegoś mi w tym filmie zabrakło, zaintrygował mnie. interesują mnie filmy, historie w których miłość jest przedstawiana w niecodzienny sposób.
Te trzy sceny erotyczne nie czynią go erotykiem, a co do pornosem. Porno scen nie było ani jednej. To dość zasadnicza różnica.
Nie trzeba oglądać żeby wiedzieć , że to jest nic nie warte gówno. Ale może jakaś kobitka się podnieci po obejrzeniu tego filmu i będzie miało kisiel w majtkach
Jak Boga kocham nigdy hejterem nie byłam, ale ten film/książkę mam nieziemską ochotę pohejtować.
Nie czytałam, nie oglądałam - ale w sieci jest tyle o tym, że nie da się nie orientować, nie da się przejść koło tego (nie mówiąc już o tym, że przez ostatnie pół roku słyszałam ciężkie westchnienia i zachwyty nad tym dziełem, w sensie książką i obserwowałam pełne napięcia oczekiwanie na ekranizację jej w wykonaniu mojej koleżanki z pracy).
Nerwusia mnie natrętność promowania tego tworu i chyba stąd mi się ta ochota na hejterstwo bierze. Może mi się wydaje ale to chyba najuporczywiej promowany film ostatnich lat.
Promocja była/jest taka duża, bo i oczekiwania też takie były.
Co by nie mówić o tej trylogii, czy podoba się czy nie, zrobiła furorę i MNÓSTWO ludzi ją przeczytało. Kiedy wypłynęły informacje o ekranizacji, fani książek zaczęli swoje dywagacje spod tytułu a kto zagra, a gdzie nakręcą, co ujmą i tak dalej. Wiadomo, że czytając, opieramy się na naszej wyobraźni, w głowach kształtujemy sobie sylwetki bohaterów, ich twarze, miny, gesty itd, więc film nie jest w stanie odpowiedzieć wszystkim oczekiwaniom. Jak na taką presję, myślę, że twórcy całkiem nieźle sobie poradzili. Brakowało niektórych momentów i detali, ale idzie zrozumieć, że w 2 godzinach i 4 minutach niemożliwością jest pokazanie wszystkiego, co opisuje ok 600-stronicowa książka. Postać Any bardzo mi się podobała, aktorka naprawdę dała radę. Zastrzeżenia mam do Greya, czegoś mi w nim brakowało. Powinien być bardziej apodyktyczny i władczy, tego mi trochę zabrakło. Poza tym, muzyka w filmie - świetna, montaż też dobry. Rozumiem czemu końcówka może budzić mieszane odczucia, ale właśnie to według mnie jest fajne. Podobało mi się to zakończenie stawiające widza w pewnej niepewności, jak to dalej zostanie rozegrane. Nie sądzę, by film zasłużył na takie baty jakie dostaje :P co zadziwiające, najbardziej krytykują Ci, którzy go nawet nie obejrzeli, jeśli już to fragmenty, a o książce wiedzą tyle, że istnieje. Może to w tym tkwi problem :>
Krytykują bo taka niestety moda jest.Każdy chce być cool :D Trzeba przecież ocenę zaniżyć :D