Porażka, tragedia, śmiech na sali.
Obejrzałam to wątpliwe ''dzieło''. Fakt od początku byłam nastawiona trochę negatywnie fo tego typu filmu, książka mnie wciągnęła, a i owszem przyznaję, ale sama nie wiem jak to sie stało :P Może jakies chwilowe zaćmienie umysłu, bo inaczej nie potrafię wytłumaczyć.
Aktora grająca Ane hm... trzeba umieć grać taką miernotę jak bohaterka wykreowana w książce to z tym sie zgodzę.Nawet potrafi oddać takie tępe spojrzenie, które zawsze sobie wyobrażałam u Any.
Grey?! Nudny jak flaki z olejem, czasami uroczo sie usmiechnie ale to chyba jakies przebłyski geniuszu, gry aktorskiej, które szybko znikają.
Jedyne, jedyne co może jeszcze się troche w tym filmie broni to muza. Całkiem spoko, dopóki jest ona i krajobraz można zacząć wczuwać sie w kilmat, ale gdy nadchodzą bohaterzy....dżizas krajst never ever takiego filmu.
Przepraszam z góry wszystkich, którym nie spodoba się ta ocena, trudno się mówi, romantyczka ze mnie żadna (czy ten film jest romantyczny?! i dont think so), jednakze jest to moja własna opinia i już.