Jedni widzą romanse, inni spodziewają się ostrego sexu. Ja film uznaję za udany, ba lepszy niż książka. Jest to film bardziej psychologiczny niż romansidło z nutą sexu. Jeżeli ktoś próbuje zgłębiać, bądź próbował, tajemnice ludzkiego umysłu zrozumie także film, nie lecąc od razu z krytyką jak dla kiczowatej i nieudolnej ekranizacji kiepskiej książki. Fil jest dobry, jednak trzeba się w niego zagłębić pomijając wszelkie powierzchowne detale.
Moim zdaniem książka jest dużo lepsza, a film średni. W książce wszystko trzyma się kupy a w filmie bardzo mało wyjaśnione i gdybym nie czytała książki, filmowi dałabym 3, bo kompletnie nie wiedziałabym o co chodzi :d
Książka mnie wciągnęła, ale ma dużo minusów. Min.jest prostackim językiem napisana, dużo powtórzeń, oraz ubogie słownictwo, to mi przeszkadzało, mimo wszystko szybko przeczytałam. Pomijając ostatni Tom, 1 najlepszy drugi kontynuacja, dalej to już niemalże telenowela, beznadziejna.
Książka pokazuje, zagadki psychologiczne, oraz to, co jest ukryte, gdzieś w naszym wnętrzu. Większość z nas, czegoś by chciała więcej, mimo wszystko boi się, reakcji otoczenia, najbliższych. .....
Temat książki jest bardzo fajny i można chwilę mu poświęcić,ale zbyt słabo napisany ( a może napisany wybitnie dobrze nie odniósłby takiego sukcesu?) by do samej książki wracać i to analizować. Postać Greya też jest interesująca, ale sam temat jego psychiki został zbyt banalnie potraktowany wielokrotnie przez autorkę. W ogóle to chciałabym przeczytać ( a niech mnie!) choć pierwszą część pisaną wyłącznie z perspektywy Greya. To byłoby chyba ciekawsze niż "o święty Barnabo!". I więcej miejsca na psychologię, na to co się dzieje w podświadomości osoby z takimi zaburzeniami, z taką przeszłością i doświadczeniami. I najlepiej niech to napisze ktoś inny :D
Film zrobili dlatego,że książka odniosła taki sukces więc wiadomo ku komu był kierowany. Resztę ludu ściągnęli przez reklamę a kto chciał to sobie doczytał. Nie robi się takiego filmu, bo 'dość fajna książka'. Takie filmy się robi, bo pewnym jest,że będą mega kasowe. Tak samo było z Sex and The City. Większość ludzi poszła, bo widziała serial i chciała znów zobaczyć jego bohaterki na dużym ekranie. Reszta z reklamy lub z przypadku. Poza tym, jeśli chodzi o 50 shades, to są 2h filmu a nie 6h. Według mnie spójność (nie mówię o irracjonalności zdarzeń) jakaś była zachowana, po prostu uproszczona i tyle.
Ciesze sie ze nie tylko ja tak mysle i ktos ocenil film bardzo podobnie :) jesli chcesz przeczytaj moja opinie :)
http://www.filmweb.pl/film/Pi%C4%99%C4%87dziesi%C4%85t+twarzy+Greya-2015-655761/ discussion/Odpowiednie+podejscie.,2611149
Ja ten film odbieram tak, ze jest to historia jak kazda inna, tylko ze jest tu pokazane ze seks w zyciu nie jest najwazniejszy. Bez uczucia nigdy nie bedzie tak udany jak z miloscia. Kazdy czlowiek potrzebuje milosci. Grey po prostu mial dziecinstwo w ktorym nigdy nie mial tej milosci od matki , bo byla prostytutka. Bal sie milosci , bal sie zmienic... Jak dla mnie jest to dobry film, tylko trzeba go dobrze odczytac. A te sceny erotyczne wziely sie stad ze w dzicinstwie Grey widzial takie zachowania ludzi. W srodku Grey jest dobrym czlowiekiem, co potwierdza jego pomoc w zwalczaniu glodu na swiecie... :)
Moim zdaniem film w porównaniu do książki jest bardzo wykastrowany. Fabularnie dużej mierze w zasadzie się zgadza, ale klimatu raczej wzorowo nie oddaje. I bynajmniej nie chodzi mi tylko o sex, którego w książce jest dużo więcej. Mam wrażenie, że film wybiela trochę postać Greya, tak żeby kobiety od razu chciały mu się rzucić na szyje. A tymczasem w książce... jest dużo bardziej porypany, brutalny, nie taki jednostronnie zajebiście romantyczny i cudowny. Np po "przewróceniu oczami" po po podarowaniu przez Greya samochodu, panna Anastazja nie dostaje tak jak w filmie 3 klapsy z erotyczną satysfakcją, lecz "wali" ją w tyłek kilkanaście razy, do tego stopnia, że usiąść potem na nim normalnie nie może, by później na łóżku zanosić się histerycznym płaczem. I to do tego stopnia, że współlokatorka Anastazji, gdy widzi Greya pałą do niego żywą nienawiścią i robi mu awanturę, podkreślając, że od kiedy go poznała, to Anastazja w ciągle płacze. I faktycznie, tych łez jest w książce od cholery.
Warto też dodać, że ten często pominięty w filmie sex nie jest to sexem bezzasadnym dla fabuły i zrozumienia postaci. Mnie w filmie brakowało może nie tyle słynnej wśród fanek sceny z tamponem, co pokazania tego nieustępującego pożądania, że aż przyleciał do Anastazji i jej Matki. Albo scena w wannie po rozdziewiczeniu Anastazji. W filmie on ją myje i koniec. W książce ona się obraca i go irracjonalnie sprawnie, jak na kobietę która utraciła dziewictwo kilka godzin wcześniej, zadowala oralnie zarazem połykając nasienie. Szczegół, ale potem przy negocjacji umowy jest świetny żarcik z ostrygami, który do tego pije, a z wiadomego powodu w filmie też go nie ma.
W ogóle świetny motyw, mamy tu niby faceta przed którym niejedna padłaby z ochotą na kolana, do tego jest on "sexpertem", dominem z pokojem do zabaw i nikt mu w filmie nie chce zrobić poczciwego loda. Przezabawne.
Suma summarum film spokojnie mogliby wydłużyć o te 20 - 30 minut, byłby dużo bardziej logiczny, a czasowo trwałby mniej więcej tyle co filmowy "Sex w wielkim mieście", więc w zjadliwej normie. Oby z sequelem poszło im lepiej.