Jeśli ktoś po opisie spodziewał się Czasu apokalipsy 40 lat później, dostanie jedynie pewne nawiązania i to wizualne. Reżyser powinienem już przyzwyczaić widzów do swojego poglądu i zaangażowania w sprawy społeczne. A przesadza w tym wszystkim nie tyle Spike Lee co ludzie których argumentem jest "ta poprawność polityczna już jest wszędzie". Film i tak sobie będzie leciał niespiesznie, mając gdzieś maluczkich utyskujących, na długość, bo potrzeba czasu na rozliczenie się, z bagażem historii.