Zgodziłbym sie z Twoim zdaniem. To taka ckliwa historia z tego wyszła, według pewnego schematu (chociaż muszę się przyznać, że nawet mnie trochę poruszła). Sposób przedstawienia właśnie transwestytów i podejście reżysera do nich w tym filmie podsumowuje chyba ostatnie zdanie po zakończeniu filmu. Napisane jest "że po operacji Nong Toom przeniósł się na stałe do Bangkoku. Nie musi się już dalej ukrywać w toalecie, żeby się umalować" - czy jakoś tak :/ No ja się tak poważnie zastanawiam ... przecież jemu chodziło o to by w końcu odnaleźć swoją tożsamość, żeby zdecydować się czy być kobietą, czy mężczyzną, że podjęcie tej decyzji było dla niego właśnie takim dramatem. I ten tekst na końcu właśnie mnie przekonał, że ktoś spartolił sprawę z tym filmem sklecając tak jakby na "szybko" historię (nawet pomimo faktu, że to niby na autentycznych wydarzeniach).... i tak naprawdę nie wiadomo na czym się skupić, jego rodzicach, jego trenerze, jego rozterkach i dramacie osobistym, czy na tym, że umalowanie się w publicznej toalecie nie stanowi dla niego już powodu do wstydu :/

Ja również mam podobne odczucia, tematyka ciekawa, a wykonanie obniża poziom, obraz jest faktycznie momentami groteskowy, brak w nim odpowiedniego dramatyzmu ; kreacja głównego bohatera jest płytka , niedopracowana aktorsko, mało wiarygodna ; reżyser nieumiejętnie przedstawił główny wątek filmu - szkoda ...