Jeden z kilku wspaniałych filmów, obok "Bulwaru zachodzącego słońca" Billy'ego Wildera i "Wszystko o Ewie" Josepha Mankiewicza, który odsłania prawdziwe oblicze hollywoodzkiego przemysłu filmowego. Wielu twierdzi, że postać głównego bohatera zainspirowana była twórcą najsławniejszego filmu w dziejach kina, "Przeminęło z wiatrem", Davida O. Selznicka.
Jonathana Shieldsa (Kirk Douglas) poznajemy w momencie, kiedy musi zaczynać od zera. Ma jednak przy sobie serdecznych ludzi, których dobroć bezwzględnie wykorzystuje. Shields, kiedy osiągnie już wszystko, na czym mu zależało, pozbywa się przyjaciół i bezwzględnie dąży do zarobienia jak największej sumy pieniędzy, pnąc się po kolejnych stopniach sławy w branży filmowej. Poznajemy kilku ludzi, których uczucia zranił, ale którym zapewnił spokój finansowy.
Słynny hollywoodzki producent filmowy postanawia po latach wrócić do zawodu. Jego dawni współpracownicy, mimo że zawdzięczają mu po części swoje kariery - są przerażeni perspektywą ponownego spotkania. Każde z nich (aktorka, reżyser, scenograf i scenarzysta) ma wiele złych wspomnień związanych z bezwzględnością i cynizmem producenta, ale jego wpływy i potęga są zbyt silne, by zaprotestowali. Sytuacja ta przeradza się w dramatyczne pasmo wydarzeń.
Historia hollywoodzkiego producenta Johnatana Shieldsa, który z nieznanego twórcy filmów klasy b, stał się jednym z bogów przemysłu filmowego. Jednak do postawionego sobie celu dążył nie bacząc na uczucia swoich przyjaciół i ludzi, którym w dużej mierze zawdzięczał swój późniejszy sukces...