Początek filmu oglądałem z obrzydzeniem, środek z niesmakiem, a końcówką byłem znudzony. Ktoś nazwał ten film arcydziełem, ja powiedziałbym raczej, że to arcygniot. Wystarczy porównać realia obozowe przedstawione w tym filmie (czysta kpina!) z takim obrazem, jak choćby "Syn Szawła". Wyraźnie widać, że to homoseksualne bzykanie zalało już niektórym "tfurcom" mózgi i oczy...