"Piła" jest rewelacyjna. I to nie jest tylko kolejny film o psycholu. Posiada głębszy sens, skłania do zastanowienia. A cału morał tego filmu ujęty jest w słowach Amandy: "On mnie uratował". Bo cały sens życia ukazuje się człowiekowi dopiero w obliczu śmierci, wtedy dopiero dostrzegamy to co jest najważniejsze, i wtedy do głosu dochodzi nieprawdopodobnie silne pragnienie życia. Amanda była ćpunką, codziennie powoli i na własne życzenie zabijała się. Ale kiedy stanęła przed obliczem śmierci, zrobiła wszystko by żyć. A przecież wcześniej mogłoby się wydawać, że wcale tego życia nie kochała.
"Piła" to film, który pomimo swojej przerażającej fabuły, ma przesłanie. Warto ten film zobaczyć i przez chwilkę się nad nim zastanowić.
Żadnego przesłania w tym filmie nie ma. Jako thriller "Piła" jest dobra, ale nie jako moralitet. Każdy (mniej lub bardziej) boi się śmierci i w obliczu zagrożenia zrobi wszystko, by przeżyć. To ma być przesłanie?
Piszesz: "[...] cały sens życia ukazuje się człowiekowi dopiero w obliczu śmierci, wtedy dopiero dostrzegamy to co jest najważniejsze [...]". Nie zgadzam się z tym. Chwilę później masz rację, pisząc, że "[...] do głosu dochodzi nieprawdopodobnie silne pragnienie życia".
Bo to nie sens życia się ukazuje, tylko dochodzi do głosu instynkt przetrwania. Sensem życia (ludzkiego przynajmniej) nie jest żyć.
Sens może nie... ale wartość jaką niesie życie. W reszcie całkowicie zgadzam się z dolores. Człowiek zdaje sobie sprawę z tego co ma dopiero gdy może to stracić i wtedy jest wstanie zrobić wszystko żeby to odzyskać. Instynkt przetrwania to raczej był w drugiej części.
No dobrze, ale nie dorabiajmy ideologii i nie szukajmy głębi tam, gdzie jej po prostu nie ma.
Różni ludzie różne rzeczy postrzegają, dla jednych ma wartość jedna rzecz- dla drugich druga. Jak ktoś się dopatrzył jakiejś głębi to niezlaeżnie od innych ludzie zawsze będzie ją postrzegał. A mówiąc prościej jak ktoś wyniósł jakieś wnioski z tego filmu- to dobrze- jak nie- też dobrze;P
Niestety, nie zgodzę się z Twoją opinią. To tak jakby np. "American Pie" był dla kogoś powodem do egzystencjalnych rozterek, a "piosenkarka" Mandaryna - głębokich przeżyć muzycznych.
Teoretycznie jest to możliwe, ktoś może się zachwycać np. disco polo, ale świadczy to jedynie o braku muzykalności zachwycającego się, a nie o głębi tego rodzaju muzyki.
Chyba żeśmy się do konca nie zrozumieli;) Sednem mojej wypowiedzi było to, ze jak ktoś coś dobrego wyniósł z tego i jakąś głębie odnalazł, która sprowadziła go do jakiś mądrych rozmyślań to dobrze i nie należy z tego drwić- może ktoś coś dobrego wyniesie z tego filmu;) I to nie znaczy, że jak ktoś to dostrzegł czy nie jest gorszy. Tylko po prostu dobrze, że dostrzegł.
jako tako nie zauważyłam żadnego przesłania, ale gdy czytam Twoją wypowiedz, zastanawiam się i chyba rzeczywiście ten film ma ukrytą głębię. Każdy ma prawo miec swoje zdanie na temat, nie krytykuję nikogo za to. Muszę się z Tobą zgodzic - człowiek zdaje sobie sprawę z teog jak cenne jest życie wówczas gdy jego życie wisi na włosku, lub jest śmiertelnie chory itp.... warto więc korzystac z życia bo nie wiemy kiedy zejdziemy z ziemi..