Gdybym miał wskazać jeden film, jako ulubiony, mój wybór padłby właśnie na "Pi". Świetna i nieprzeciętna fabuła, bardzo dobre aktorstwo, niecodzienny sposób kręcenia filmu i kapitalna muzyka (zwłaszcza harsh noise przy migrenach Maxa, hehe) - to wszystko urzekło mnie w obrazie Aronofsky'ego.