Jestem całkiem dobry z matematyki i potrafię myśleć nad czymś czego nie da się wyjaśnić, do tego znam się na filmach. Ten film był dobry, ale było w nim brak końca. Nie rozumiem jak się skończył ten film, a może ten film to 1 wielkie kłamstwo i reżyser chciał, aby film wydawał się mądry. Scenarzysta nie może być geniuszem, gdyby był chociażby zwykłym dobrym matematykiem to może uwierzyłbym w sens tego filmu i stwierdziłbym że po prostu go nie rozumiem.
Przesłanie filmu jest proste:
Głód wiedzy pomimo wszystko może nas zniszczyć, musimy wiedzieć że nie możemy zgłębić wszystkiego i wiedzieć kiedy się zatrzymać. Końcówka jest niejednoznaczna.
[Spoiler]
1 Max mógł ujrzeć Boga i sens życia, a pomimo wszystko nie zrozumiał tego.
2 Max PRAWIE ujrzał Boga ale zatrzymał się, po prostu spietrał i uznał że powinien zaprzestać.
A może właśnie Max do końca szukał odpowiedzi na Zagadkę Wszechświata - może tak bardzo pragnął tej odpowiedzi, że wybrał ostateczną możliwość - skorzystał z opowieści Sola o Archimedesie i przestał szukać, po to by w "relaksie" umysłu znaleźć rozwiązanie.
raczej nie, to Sol skorzystał z tej opowieści, o czym świadczy to, że na koniec zaprzestał relaksowania się i zaczął znowu pracować na tą liczbą w normalny sposób
No widzisz a ja byłem słaby z matematyki, dlatego film się mi podoba, trzeba było się tyle uczyć? zobacz ile tracisz :S
"a może ten film to 1 wielkie kłamstwo i reżyser chciał, aby film wydawał się mądry" no tak dokladnie to samo co w LOST w tym filmie przewinely sie jakiestam podstawy matematyki i mistyki w atmosferze horroru, nie jest on mega skaplikowany bo obdarty z klimatu byl by prostacki i nudny
Mylicie się co do tego filmu. Film ukazuje kawał psychologii człowieka. Widzimy introwertycznego bohatera, który z dnia na dzień coraz bardziej izoluje się od innych na rzecz wyniszczającego celu. Przez swoją inteligencję i analityczne podejście do świata nie może on patrzeć na niego jak inni ludzie, co widać na niezliczonej ilości scen. Właściwie to potrafi on dogadać się tylko z dziećmi i ludźmi o podobnych zainteresowaniach. Właściwie ma tylko jednego bardzo bliskiego przyjaciela i nikogo więcej na świecie. Wraz z rozwojem fabuły jego problemy zaczynają się pogłębiać. Mania prześladowcza, schizofrenia i nerwica natręctw (ta rana na głowie, którą cały czas dotyka). Ale to nie jest tylko film o psychologii, to przede wszystkim rozprawa nad tajemnicą świata, nad tym, że tak na prawdę nigdy nie poznamy odpowiedzi dlaczego istniejemy i co nami rządzi. Pytanie jest to tak ważne, że niektórzy mogą poświęcić wszystko by je rozwiązać. A jak wiadomo za wiedzę trzeba srogo zapłacić jak Adam i Ewa, jak Król Edyp, jak Max, który, no właśnie, zagadkę rozwiązał (?), ale zapłacił za to drogą cenę. No właśnie, zakończenie jest wbrew pozorom proste. MAx po raz kolejny opowiada historię z dzieciństwa, jak patrzył w słońce. Właśnie wtedy wybrał wiedzę, przed którą przestrzegała go matka i przypłacił to utratą wzroku, jednak coś się wtedy w nim zmieniło, co nie pozwoliło mu być takim jak kiedyś. Światło, słońce symbolizują właśnie oświecenie, które jest tylko dostępne dla tych, którzy są w stanie coś poświęcić. Ma z tym związek również mózg pojawiający się co jakiś czas. Gdy bohater go choćby dotyka, słyszy bardzo nieprzyjemny dźwięk, w końcu chce go zniszczyć, żeby zaznać już spokoju i uwolnić się od myśli i wiedzy, będącej przekleństwem. Jest jeszcze pełno symboli, o których mógłbym pisać i pisać, ale myślę że ocena, że to niezrozumiały bełkot jest wysoce niesprawiedliwa.
Odpowiedzią jest drugi człowiek...on się zamknął w sobie,a tak było blisko. Za drzwiami...była odpowiedź."...Nie czyń przedmiotem swoich poszukiwań tego,co jest zbyt trudne dla Ciebie i nie zgłębiaj tego,co jest ukryte. Nie wysilaj się nad tym,co Cię przerasta,ponieważ objawiono Ci więcej,niż zdołasz pojąć. Wielu bowiem sprowadziły na złą drogę ich myśli,a ich fałszywe idee zwiodły ich ducha....". Dziura w mózgu-kropka w sercu,nie ma równości...raczej dziura w mózgu to kolaps i początek historii(rozbite naczynia),proces naprawy. Świata nie wyjaśnimy rozumowo. Nie tędy droga.
Zgadzam się z Tobą, lecz uważam, że cały sens filmu został zawarty na samym początku, dalej film stawał się przewidywalny i nieciekawy, mimo niosącego ze sobą przesłania. Po pierwszych 10 minutach można było się domyślić reszty... :/
Matematyka była tłem , chodziło o obsesyjne poszukiwanie rozwiązania postawionych sobie celów.
Bardzo krótkie i całkiem trafne podsumowanie. Chociaż ja bym osobiście aż tego nie uogólnił :p
Wg mnie film obrazuje goscia ze skłonnością do urojeń, podony troche do "23" z Jimem Carreyem, gdzie gość obsesyjnie widział liczbe 23. Natomiast jesli chodzi o kwestie wzoru według którego funkcjonuje cały świat, to czy byłoby możliwe oszacowanie jak działa giełda, która opiera się głownie o spekulacje i intrygi? Nie wydaje mi się.
Celem wielu obecnych fizyków jest odkrycie wzoru na wszystko. Dużo osób w to wierzy.
to jest tylko ideał fantazja która jest tak niesamowita iż nikt nie bierze jej na poważnie. a film jest właśnie o tej fantazji i o szaleństwie jakie jest konsekwencją pokładania absolutnej wiary w coś tak zwodniczego jak ludzki umysł.
Oni szukają uogólnionej teorii łączącej wszystkie rodzaje oddziaływań w jednej kupie, ale nie chodzi tutaj o wzór 'na wszystko'. W ogóle definicja 'wzoru na wszystko' nawet bez zastanowienia wydaje się absolutnie abstrakcyjna, a zastanawianie się nad tym tylko pogłębia takie spojrzenie.