Fabuła się kupy nie trzyma, jakaś liczba, która jest imieniem boga, same bzdury, skąd ten film się znalazł na tak wysokim miejscu? Nie wiadomo o co chodzi. Znajduje jakiś mózg na dworcu i wbija coś w niego - w tym momencie już wysiadłem - co to za bzdura? Typowy bzdet, obliczony na to, że ludzie będą się na siłę dopatrywać głębszego sensu. Jedyny plus to muzyka.
Głupiś jak but. Idź sobie obejrzyj coś ze strzelaninami i pościgami i nie zaśmiecaj forum.
A ja się zgadzam z twórcą tego tematu. Film nie oferuje materiału do przemyśleń. Jest wyłącznie efekciarsko wykonany (grafitti-styl). Motyw z poszukiwaniem tajemniczej liczby to okropna tandeta, nietrzymająca się kupy, śmieszna. Dla mnie jedyną wartością tego filmu jest sposób w jaki ukazano mękę, szaleństwo geniusza. Resztę lepiej pominąć milczeniem. Moim zdaniem oczywiście.
.............................. .............................. .............................. ...................
Po prostu kiepski...jesteś
Do Luinatyka - jak ktoś lubi "Żołnierzy kosmosu", "Predatora" i "Silent Hill" i "Policjantów z Miami" to trudno się dziwić, że ten film do ciebie nie trafił.
Ja się nie zgodzę. "Pi" jest moim zdaniem bardzo dobrym filmem. Pomysł jest interesujący, a scenariusz bardzo wciąga. Nie wszystkim musi się podobać, ale aż tak ostrej krytyki bym pod jego adresem nie wygłaszał. To chyba najlepszy film offowy jaki widziałem. Jak dla mnie jest lepszy od "Requiem dla snu".
Niestety muszę zgodzić się z autorem topicu. Klimat ciekawy lecz scenariusz psuje wszystko.
Do jimbo: strasznie jesteś wybiórczy, mam się wstydzić, że lubię te filmy?, nigdy w życiu!
Co do "Pi" to zdania nie zmieniam. Na serio ten film mi nie przypadł do gustu i nic na to nie poradzę...a oglądałem trzy razy i za każdym próbowałem się przekonać. Może to wynika z tego, że nie lubię Aronofsky'ego za to, że wydałem pieniądze na bilet do kina na beznadziejne "Ciśnienie" firmowane jego nazwiskiem.
W "Pi" razi mnie pseudonaukowość, niedorzeczne powiązania judaizmu, kabały z matematyką, która sama w sobie jest w pewnym sensie religią. Ten film nie wzbudził we mnie emocji, po prostu styl prezentowany przez reżysera obrazu mi się nie podoba. Potwierdzeniem niech będzie to, że "Requiem dla snu" też mi się nie podoba. Kwestia gustu. Tyle ode mnie.
pozdrawiam
Beechbone, jesteś prawdziwym wyznawcą Aronofsky'ego. Na swój sposób to podziwiam [złośliwość].
Hehe, od razu wyznawcą;) Uważam, że ma talent i potrafi go wykorzystać, to wszystko:D
w pewnym sensie Aronofsky jest bogiem :) na mnie film zrobil ogromne wrazenie, ogladalem go kilkukrotnie. w sumie to zależy od podejscia. w tym filmie szukanie logiki jest bez sensu, trzeba pogodzić się z wszechogarniającą paranoją, np mi przyszło to bez trudu :D maksymalna schiza, uwielbiam takie klimaty
Zgadzam się, w końcu bohaterowi od tego całego myślenia w końcu ostro odwala więc chyba nie wszystko musi być zrozumiałe dla widza itd.
Jednak, gdy dotyka się w filmie naukowe tematy to powinno się stronić od improwizacji, bo można się ośmieszyć. Nie ma nic gorszego niż pseudonaukowość.
Jeśli chodzi o mistrza schizy to za takiego uważam Davida Lyncha i nie zaprzeczam, że lubię je oglądać. U Aronofsky'ego brakuje mi tego czegoś...Ktoś już tu o tym napisał, ale napiszę od siebie, że cała efektowna otoczka w filmach twórcy "Pi" służy do zakamuflowania intelektualnej pustki, straszącej w jego filmach. Naprawdę jestem jego antyfanem i nie jest to żadna prowokacja.Dla mnie nie ma znaczenia, że "Pi" to film offowy. Czy w związku z tym mam stosować jakąś taryfę ulgową? Chyba raczej nie...
pozdrawiam
dla mnie tez nie ma najmniejszego znaczenia za jakie i czyje pieniadze zostal wyprodukowany, nigdy nie ocenialem filmow przez ten pryzmat. dla mnie pi nie jest puste, po prostu ma specyficzny niepowtarzalny klimat.
rozumiem ze jestes antyfanem i nie mam zamiaru się obrażać :)
piss & luv
aha, sorry ze pisze 2 wiadomosc po sobie ale nie wiem jak edytować :(
co do pseudonaukowości wcale nie jest do dla mnie zarzut, przeciwnie, sam lubię czasami pisać rożne bzdury pseudo-naukowym bełkotem i muszę przyznać że sprawia mi to wiele radości :D przecież nikt rzeczy zawartych w pi nie będzie brał na serio, to jest trochę jak sci-fi którego nie pojmiesz rozumem :)
Lyncha także bardzo sobie cenię, choć go nie rozumiem. "Pi" odbieram jako udaną próbę poruszenia dość ciekawych tematów, motywów jak matematyka rządząca wszystkim nawet Bogiem. Czy jest to pseudonaukowy? Nie wiem, ale już pomijając wszystko, przyznaj chociaż, że ma jakąś atmosferę;) Efektowna oprawa w przypadku "Pi" służy raczej zakamuflowaniu niedoskonałości sprzętu. A zaznaczam zawsze, że to film offowy ponieważ znacznie wybija się on ponad swoją offowość, co zdarza się bardzo rzadko i jest to dla mnie arcydzieło zarówno na tle innych produkcji za taką kasę jak i filmów w ogóle.
No ale jak jest się antyfanem to nic cię nie przekona. Znam to z własnego doświadczenia;)
Zgadzam sie ze Pi nie posiada jakiegos nadmiernie sensu. W koncu nie takie było załozenie. To efektowny (nie mylic z efekciarskim) film s-f, opierajacy sie jednak na pewnych podstawach naukowych. W koncu Einstein tez szukał przez reszte swojego zycia wzoru umozliwiajacego połaczenie jego wszystkich teorii w spójna całosc. Nie jestem fizykiem ale główny watek filmu nie jest jakos przesadnie "odrealniony".
Aaaaaaa
Ludzie! Słyszeliście o czymś takim jak.... Science Fiction??? Fantastyka naukowa?
Aż brak słów...
ta liczba,nazwana przez ciebie bzdura czy tez bzdetem,skaldajaca sie z 216tu cyfr symbolizuje unifikacje ktora jest nadrzednym celem calej wspolczesnej fizyki.Unifikacja polega na znalezienia jednej prostej reguly do ktorej odnosza sie wszystkie inne prawa rzadzace wszechswiatem.Fizycy wierza ze takowe istnieje i nie sa to jacys wariaci tylko najwazniejsi wspolczesni fizycy.unifikacja byla by praktycznie najwiekszym przelomem w histori ludzkosci i otworzyla by droge do mozliwosci jakie obecnie sa trudne do wyobrazenia.Twierdza wrecz ze gdyby udalo im sie zunifikowac prawa rzadzace swiatem byli by bliscy poznania natury Boga.glowny bohater ma na tym punkcie obsesje co nie znaczy ze unifiakacja ktora w tym filmie symbolizuje ta liczba jest tylko chorym wytworem jego umyslu.a ty sobie ot tak piszesz(tu cytuje)-"jakaś liczba, która jest imieniem boga,same bzdury".film ogolnie super.
p.s.jedna z teorii mogacych zunifikowac wszystkie rodzaje oddzialywan wystepujacych we wszechswiecie jest teoria superstrun.Zatem fizycy maja juz nawet konkretne wyobrazenie o tym czego szukaja.koniec.kropka.
Żydzi+kabała+poszukiwanie_taje mniczej_liczby+dotykanie_mózgu _długopisem = bzdura
Dokładnie o to chodzi! Największe "mózgi" tej planety szukały i szukają właśnie takiej "liczby". Teoria Superstrun (strun) jest kandydatką aby stać się "prawdziwym imieniem boga". Film rewelacyjny, jak dla mnie 10/10. Jeden z nielicznych filmów, który ma u mnie tak wysoką ocenę - chyba dlatego, że interesuję się mechaniką kwantową itp. oraz dlatego, że ma świetny klimat i muzykę. Pozdrawiam
MAło kumaty jestes i tyle, ja jeśli widze ze film ma wysoką notę, chociaż jak wiemy nie jest to do końca zawsze prawdą, ale staram sie skupić na nim. Idź obejrzyj sobie faktycznie jakąś komedię amerykańską, bo to na pewno skumasz, jak jush ktoś tam wcześniej nawinął.
Powiedziala co wiedziala.
Bo jak film ma wysoka note to sie stara skupic, a jak nie ma to sie nie stara?
JUSH napewno kolega do ktorego ta niezmiernie wybitna wypowiedz skierowalas sie naoogladal amerykanskich komedii (w koncu mamy swieta i kevin poraz 896 jest sam w domu ;-D) i jego sprawa jest to czy je lubi. To ze film jest (moim zdaniem) wybitnego rezysera i to ze ma wysoka ocene nie musi oznaczac ze do kogos przemowi i ze ktos uzna go za w jakikolwiek sposob gleboki. Nie mozna kazdemu dramatowi poruszajacemu 'inny' czy trudny temat przyklejac etykietki 'cudowny, daje do myslenia, wysmienity'. Ja sama UWIELBIAM wszelkie dramaty i UWIELBIAM gdy po filmie pozostaje we mnie jakas mysl, czy uczucie, ale kazdy film staram sie rozpatrzec Z OSOBNA a nie HURTEM - dramat, trudny, dobry!
Dopoki ktos nie pisze 'zalosny film bzdura, glupie STRASHNIE' to wydaje mi sie ze ma swoje prawo do oceny. Zamiast odpowiadac SWOJA OPINIA O FILMIE, lub konstruktywnym komentarzem zwiazanym z trescia komentarza (nie z gustem uzytkownika) na filmwebie widze bez przerwy klotnie o to czy film jest dobry czy nie. Czy to ma sens? Komus sie nie podobal i podal argumenty, to nie zmieni zdania. Mozna te argumenty odeprzec oczywiscie - jezeli ma sie czym. Ale mowienie 'musisz byc Jozkiem ze wsi skoro lubisz Silent Hill wiec sie nie dziwie ze Ci sie nie podoba' do osoby ktora naprawde podala powody dla ktorych taka a nie inna decyzje na temat filmu podjela NIE MA SENSU I JEST NA BARDZO NISKIM POZIOMIE. Swiadczy tylko o zdolnosciach komunikowania sie i przeprowadzania dyskusji naszego spoleczenstwa.
A moim zdaniem film wystarczy ogladac ze skupieniem i wiadomo o co chodzi. Zero glebokich przemyslen z mojej strony. Zgadzam sie, ze ciekawie przedstawili ciezar geniuszu tego bohatera. Obsesje? Ale polaczenie imienia boga i matematyki dla mnie - nieinteresujace.
Dzieki za unifikacje, nie wiedzialam.
Jedziecie po autorze postu, a nie potraficie odpowiedzieć na proste pytanie, dlaczego tak kochacie ten film. Jak na razie to przeczytałem wszystkie tematy od końca i może jedna czy dwie osoby miały coś sensownego do powiedzenia odnośnie tego filmu (może nawet z tego tematu).
Ci którzy po tym filmie jadą to przynajmniej piszą dlaczego, a Ci którzy go kochają, potrafią tylko napisać, że "głupiś", albo że film tylko dla inteligentnych. Żal i próba zrobienia z siebie kogoś mądrzejszego niż się w rzeczywistości jest.
pzdr
Heh, to wcale nie jest proste pytanie :)
Jest nawet - bardzo trudne.
Ale o tym dalej...
"Ci którzy po tym filmie jadą to przynajmniej piszą dlaczego, a Ci którzy go kochają, potrafią tylko napisać, że "głupiś", albo że film tylko dla inteligentnych. Żal i próba zrobienia z siebie kogoś mądrzejszego niż się w rzeczywistości jest. "
Z tym, że krytyka czegoś w stylu: film jest głupi, bo kosmitów nie ma.
Czy też: krytyka książki "Inne pieśni" Dukaja: książka jest głupia, bo arystotelesowska hipoteza budowy materii jest oczywiście nieprawdziwa.
No tak, ale w filmie/książce jest stworzony fikcyjny świat.
Dlaczego lubie ten film (zdecydowanie nie kocham)?
Wykonanie - zarówno muzyka, jak i obraz - przypadły mi do gustu (mimo, że różnie to bywa z filmami tego reżysera)
Pomysł - dość oryginalny.
Lubie oniryczno-maniakalno-depresyjne klimaty. Bardzo lubię.
Nie jest to film banalny. Trzeba mimo wszystko włożyć jakieś minimum wysiłku żeby film zrozumieć.
No i to chyba byłoby na tyle. Do żadnych poważnych (a nawet małopoważnych) rozważań filozoficznych nie zmusza.