Ludzie, przecież to się nie umywa do "Requiem.." ! O co tu chodzi, o pogrążanie się gł. bohatera w schizofrenii (z tym mi się kojarzy jego zachowanie), czy najważniejsza jest liczba ? No i ta wiertarka w głowie co to ma być, po co to zrobił ? J ten "apetyczny" móżdzek, skąd, po co i na co ? Zresztą taka atmosfera psychozy, że z trudem można dotrwać do końca, w "Requiem..." to wciąga, intryguje, ale tu ?
po prostu uważaj bardziej jak filmy oglądasz
"nie liczą się liczby tylko to co jest między nimi" - o tym był ten film :)
Osoba, która nie rozumie pewnych zalezności, nie dostrzega ich w świecie, badx też nie ma pojęcia o filozofii, historii religii i kultury powie, ze albo film jest swietny (żeby zaszpanować, chociaż go nie rozumie), albo że jest zupełnym gniotem (chociaż go nie rozumie)..
Jezeli się czegoś nie rozumie, to nie powinno się na ten temat w oóle wypowiadać..
Do nie jest kino dla siusiumajtków. A wielu widziało ten film i w nieuzasadniony sposób krytykuje ten film przyrównując go do znacznie słabszego requiem (ale może nie słąbaszego.. no bo jak można np. porównywać komedie z horrorem)
"Jezeli się czegoś nie rozumie, to nie powinno się na ten temat w oóle wypowiadać.. "
A jeśli ktoś nie rozumie i wypowiada się, bo pragnie coś zrozumieć, znaleźć sens?
dokladnie, bardzo, bardzo dziwny film.
tez przed chwila skonczyłam go oglądać ;D
Mam wrażenie, że każdy może interpretować ten film na swój sposób. Jeden skupia sie na liczbach i powiązaniu ich z róznymi wątkami występującymi w filmie, a inny bardziej zwraca uwagę na męczącą głównego bohatera chorobę psychiczną, która jest tutaj bardzo wyrażnie zasygnalizowna. Warto też zwrócić uwagę na bardzo specyficzny klimat w tym filmie oraz ciekawą muzykę. Osobiście nie znam się na historii żydów (czym się chwali Arkanadien) jednak z filozofią się zetknąłem i widze tutaj nawiązania do filozofi Bergsona, przedstawione w wypowiedziach Sola, że ważniejsza jest intuicja od intelektu, chociaż na końcu filmu pokazane jest, że i on w końcu wrócił do badania tej tajemniczej liczby co doprowadziło do jego końca. Według mnie ten film jest naprawdę wileo płaszczyznowy. Myślę że nie powinno się krytykować ludzi jeśli się im nie podobał ten film, bo jest on rzeczywiście dziwny. Poza tym: z racją jak z du*ą każdy ma swoją...
ten film jest momentami tak nudny,że się żygać chce,po premierze pojawiło się dużo artów w prasie ,że jest dużo bzdur w tych liczbach i w ogóle jest przekłamany-to mnie akurat nie obchodzi ,film jest totalną kupą dla pseudointelektualistów,tak samo ten badziew o ćpunach jak Requiem dla snu , w ogóle ten reżyser to jakieś dno, to już lepsza AKADEMIA POLICYJNA albo Krwawy Sport(mam nadzieje ,że częsc mądrali zrozumie ten żart)
tylko prosze bez wielowątkowego komentowania mojeo bazgrolenia,szkoda na to czasu
Jasne ze szkoda czasu. Pierdolisz glupoty ze az glowa boli. Pewnie mama do 20 roku zycia sadzala cie na nocniku przed telewizorem i kazala ogladac Power Rangers. Pozdr.
heheh, phil anselmo. Tylko ktos o takim nicku jak ty moglby takie bzdury z siebie wyrzygac .
ad. to co napisał/a Madmartigan ...
fakt ..wielopłaszczyznowy... i nei powiem że taki łatwy ..
ale znów symbolika jest dość wyraźna... więc nie nazwałabym "Pi" filmem dziwnym... (dziwne to sa teletubisie...albo głowa do wycierania...o so w tym chosi?;D) tutaj fabuła była jaknajbardziej logiczna i poukładana...Każdy szczegół miał znaczenie...
swoją drogą -arcydzieło!!!
no ale z ta wielopłaszczyznowością to w 100% się zgadzam ...sama znalazłam z 10..-teoretycznie film dla wszystkich...;)
no ale jak widać... o gustach sie nie dyskutuje
Aha ...no i jeszcze niektórzy narzekają na samą formę.. męczącą oprawę..."czarno-białe,psychodeliczne,nudne" ->dla mnie w tym cały urok... dla innych -katorga.... Trudno więc od nich wymagać aby się skupiali na treci gdy forma ich nurzy.. Porównując poraz drugi z "Eraserhead", którego forma mnie z kolei zanudziła na smierć... rozumiem reakcje niektórych ludzi... czasem to tak działa
rozgadałam się ..aekywdekusyurhekjh3,143854759354709lol
A propos choroby psychicznej bohatera to myślę, że owszem, jest on owładnięty chorobą umysłową, ale był to raczej zabieg celowy. Myślę, że osoby upośledzone umysłowo, czasem a nawet często, mają inne ukryte zdolności, które nie są widoczne na pierwszy rzut oka. Na przykład facet z Cube - ten, któremu udało się opuścić sześcian - jako jedyny był osobą chorą psychicznie i to tylko on potrafił znaleźć wyjście. Chorzy na schizofrenię "potrafią" być jednocześnie w dwóch światach - realnym i wyimaginowanym, nie widząc przy tym granic jednej i drugiej rzeczywistości, obie się zlewają. Gdyby nasz matematyk był w pełni zdrowy nie widzial by takich związków świata duchowego i liczby Pi, gdyż człowiek "zdrowy" poza tym, że opiera się z reguły na doświadczeniu empirycznym, nie zagłębia się raczej w tajniki "metamatematyki" czy podobnych zagadnień. Finał filmu pokazuje jednak, że nie zawsze taka świadomość przynosi korzyści, daje wiedzę, ale za cenę nieobliczalności poczynań prowadzących do tragedii. Ale czasem warto chyba "pojechać" :-) bo na tym co widać gołym okiem świat się nie kończy, pozdr.
Kurwa mam tego dosc dlaczego wy kazdy dobry film porownujecie do requiem...rozumiem film tez genialny ale na milosc boska czlowieku ...odetnij sie od tej toksycznej pepowiny i badz otwarty na inne pozycje, nie wiem czy w to uwierzysz ale sa jednostki ktore nie sa tak zadufane w sobieie jak ty i odnajduja w tym filmie troche wiecej....ale prosze bardzo ograniczony czlowieku sprowadzaj wszystko do jednego porownoj kazdy film do requiem ale oszczegam ze daleko na tym nie zajedziesz.....
Requiem bylo "przedobrzone". Wydarzenia przejaskrawione do tego stopnia, ze przestalem od pewnego momentu dawac temu wiare. Smuci mnie tylko, ze rezyser i scenarzysta mamia ludzi, a w szczegolnosci nastolatkow (bo oni najbarciej lykaja te obrazy), ze tak jest naprawde. Rozumiem, ze chca pokazac, ze cpanie jest zle itp., ale mozna bylo uzyc do tego innych metod, nizli strasznych ujec; pokazywania zdebilnialel matki chlopaka i na przyklad jak wstrzykuje on sobie dawke w zaropiala rane. No i ta muzyka... Film jest dla ludzi pelnoletnich, ale paradoksalnie najwiekszych fanow ma wsrod nastolatkow, jestem tego pewien. Co do Pi, to ten film bardziej przypadl mi do gustu, pewnie dlatego, ze przedtawia ciekawa idee i to ta idea jest wartoscia tego filmu, a nie jak w przypadku Requiem - oprawa...
pozdr.
A po to przewiercił sobie na koniec filmu głowę, bo zwariował tak naprawdę i myślał już na koniec, że ta liczba jest w jego głowie, choć w rzeczywistości była w umyśle.
Mnie się film bardzo podobał, niewątpliwie film dla maniaków o mocnych nerwach:D:D:D
film godny polecenia, nie o liczbach - o człowieku, o niemocy człowieka -'człowiek-to brzmi dumnie', a jednak nie, prędzej 'człowiek-to brzmi skromnie'...
do obejrzenia z szeroko otwartymi oczami
Ja uważam że on niekoniecznie musiał sobie przewiercić głowę.
To mogła być przenośnia.Później widzimy scenę gdy ta japonka sie go pyta o wynik liczby a on nie umie odpowiedzieć.Może poprostu on tym "niby przewierceniem" skończył ze swoją obsesją na temat liczb.
Może zrozumiał to po tym jak zobaczył rysunek jego kolegi(Spirale) który przy domyślaniu sie co to jest dostał zawału.
Może on w tym momencie zupełnie ześwirował.No i o tych liczbach, jego teoriach już nie myślał. Film jest bardzo dobry przesycony trudnymi do interpretacji momentami i bardzo wciągający.
No a tak ogólnie to ja chyba wogóle nie jestem czuły bo dla mnie to nie był film dla ludzi o mocnych nerwach:)
Ehh film to trudny i wieloplaszczyznowy wiec i jego interpretacja jest nielatwa, mysle ze kazdy musi dojsc do wlasnych wniosków po jego obejrzeniu bo uogulnianie mija sie z celem. Film jest bardzo dobry i fani Aronofskyego narzekac nie powinni. Enjoy!
Bezwątpienia "Pi" to film do interpretacji na wielu płaszczyznach.Opowiada on na kilka tematów tak naprawdę:1.pasja 2.obsesja 3."matematyka jako język natury" 4.ograniczenia gatunku ludzkiego 5.schizofremia 6. i najważniejsze-umiłowanie życia(przekonuje o tym ostatnia scena).Film niesie pewną naukę;będącą jednocześnie filozofią-czasami warto bardziej się kierować emocjami i intuicją niż rozumem,który ma ograniczone możliwości.Dopóki Max wierzył,że może zrozumieć świat,że może stać się "wybrańcem" Boga i dlatego pogrążał się.Tylko odrzucając matematykę jako drogę życia może być szczęśliwy.
Swoją drogą to dwa pierwsze filmy Arronofskyego są bardzo podobne do siebie.Pod względem treści "Pi" oceniam wyżej; ale np."Requiem..." jest doskonalszy pod względem technicznym.
Krytykowanie filmu,którego się nie rozumie(bez podania konkretnych argumentów) jest czystą głupotą.
Jest w tym temacie jak i paru innych pare, mnie osobiscie smieszacych, wypowiedzi jakoby, by zrozumiec ten film nalezy znac sie na uber-zaawansowanej matematyce, fizyce, filozofii i pieczeniu babek. Osobiscie malo sie znam na kazdej z tych spraw, a ludzie ktorzy tak mowia w moich oczach wygladaja na kolesi ktorzy twierdza " a jaki jestem madry, wy nie zrozumicie tego, nie zrozumicie tamtego"
Przeciez w tym filmie jest wszystko podane jak na tacy!
Nie musze wiedziec co to jest "zloty prostokat" skoro jest to objasnione. Wszystko co dla mnie bylo niezrozumiane( a w sumie wszystko krecilo sie wokol jednego wiec duzo tego nie bylo) predzej czy pozniej bylo wyjasniane.
I nie uwazam wcale tego filmu za dziwnego. To ze to nie jest kolejny Rambo czy inna hollywodzka megapremiera( ktorych teraz oczywiscie nie krytykuje, bo sam niektore lubie) to zaraz musi byc dziwny? Moze oryginalny, ale nie dziwny.
Ostateczny moral mozna wysnuc nie wiedzac ile to 2+2. Max siedzi na lawce i po raz pierwszy( chyba moge sie mylic), wydaje sie szczesliwy, usmiecha sie. Czyli zamiast poznawac nature wszechrzeczy, lepiej cieszyc sie zyciem. Moral nie nowy, ale ladnie ubrany w szaty filmu.
Co do tej jego operacji z wiertarka... Nie wiem jak to pojmowac. Metaforycznie? Ze przestal sie interesowac matematyka? Nie... widac pod koniec ze proboje wyliczyc wartosc dzialania ktore wymyslila dziewczynka, ale mu sie to nie udaje. No i choroba by raczej nie minela...
Za to moze doslownie? Bez znieczulenia by zemdlal, a z znieczuleniem by tej 'operacji' nie wykonal ;) Poza tym umarlby... nie mogl pojsc do lekarza zeby mu to wycial? Jak komus znajda w ciele jakiegos guza to nie wycinaja go za pomoca wiertarki ^^
Najbardziej prawdopodobne wydaje mi sie "droga posrodku". Autorzy sami do konca nie wiedza czy to metafora czy nie, a dzieki temu widz dostaje jeszcze jedna kwestie do przemyslenia.
Oprocz tego calego filozoficznego belkotu powyzej, film ma pewne inne plusy o ktorych moge wypoweidziec sie ja, ignorant, ktory nie oblicza na codzien dlugosci brody Boga przy zalozeniu ze nie goli sie od poczatku wszechswiata. Mianowicie muzyka jest dosc... intrygujaca. Aktorstwo nie jest zle, a fabula jest dosc spojna i logiczna( dosc, bo watpie by Ci kolesie od gieldy ot tak po prostu przestali sie nim interesowac)