tylko uwspółcześniony i nie wymyślony tak dobrze jak tamten.
Zamiast chrześcijan mamy muzułmanów a zamiast nazistów mamy pracowników ONZ.
Ja daję duże punkty dodatkowe za piękne, nasycone kolory i impresjonistyczne prowadzenie kamery. A odejmuję punkty za podkład dźwiękowy, który ni to muzyka z syntezatora ni to efekty dźwiękowe. Miał pewnie naśladować jakieś horrory.
Violetta Schurawlow to nie Noomi Rapace; i w ogóle całość nie specjalnie trzyma się kupy. Ale te mielizny scenariuszowe są po dużej części celowe żeby zmieścić całość w 1,5 godziny.
Mimo rożnych drobnych wad całość warta jest przebrnięcia przez płycizny do końca. Po obejrzeniu do końca dodatkową zaletą będzie możliwość pośmiania się z różnej maści politykierów recenzujących ten film.