PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=782196}

Pierwszy człowiek

First Man
2018
7,2 72 tys. ocen
7,2 10 1 72079
7,2 89 krytyków
Pierwszy człowiek
powrót do forum filmu Pierwszy człowiek

Chazelle odkrywa dla nas kosmos na nowo. I nie przez zniewalające zdjęcia dalekiej Niebieskiej Planety czy przytłaczającej pustki Wszechświata, ale wręcz przeciwnie - przez ogrom metalu, plastiku, wszelakich trzeszczących sprzętów i klaustrofobicznych pomieszczeń rakiet kosmicznych.
Kosmos Chazella ogranicza się do unieruchomionych skafandrami i pasami zdezorientowanych kosmonautów, którzy zamiast podziwiać widoki, muszą radzić sobie z zawodnym sprzętem, który non stop pika, trzeszczy, miga i oczywiście - co chwila się psuje. A presja jest ogromna - najmniejszy błąd będzie kosztował życie i miliony dolarów.
Przyznam, że zaskoczyło mnie, jak trzeźwo Chazelle spojrzał na sprawę załogowych lotów kosmicznych w latach zimnej wojny. Nie ukrywa, że bardziej był to wyścig ego, niż cokolwiek innego.
Pokazuje blaski i cienie tego niezwykłego wydarzenia i nie waży się odpowiadać na kluczowe pytanie: czy było warto? (ostatnia scena, to w końcu nie ekstaza sukcesu jak w Whiplash, a wyciszenie i dwójka ludzi oddzielonych od siebie szybą). Pod tym względem można dostrzec, że Chazelle zdecydowanie dojrzewa jako człowiek i twórca.
Ale z drugiej strony - reżyser nadal nie radzi sobie z budowaniem romantycznych relacji i rozrysowywaniem rodzinnego dramatu. Rola Foy jako żony astronauty jest źle poprowadzona przez co mamy wyraźny spadek jakości i zaangażowania w scenach jej poświęconych. Pomimo iż miała być równorzędną bohaterką filmu, a życie domowe wyraźnie jest budowane jako paralela zmagań zawodowych Neila, to jakoś kompletnie to nie wyszło. Ani nie czuć rozpadu małżeństwa - bo żeby coś się rozpadło, najpierw trzeba to zbudować, ani nie czuć, że rola Janet jest istotna dla tej opowieści.
Przykro, bo gdyby wszystkie pomysły udało się w pełni zrealizować, to byłoby to prawdziwie arcydzieło, a tak - to solidne kino z momentami autentycznie wbijającymi w fotel, ale związek emocjonalny z bohaterami jest znikomy.
Jednocześnie przypominam, że to tylko moje zdanie, należę również do tych nielicznych osób, którzy oparli się urokowi La La Landu. Także wiecie z kim macie do czynienia;)
PS Ale soundtrack jest niesamowity; czuły, ciekawy, emocjonalny - polecam wszystkim miłośnikom muzyki filmowej.
Wyczerpująca recenzja video:
https://www.youtube.com/watch?v=JDEBKonfJMw

ocenił(a) film na 8
nynavee

Dziękuję Ci - bo chyba wytłumaczyłaś mi dlaczego ten film mnie nie porwał na całego - choć lubię i kosmos, i reżysera i Goslinga:)

I wydaje mi się, że reżyser nie ogarnął całości tematu - tj. chodzi mi o to, że chciał złapać kilkanaście srok za ogon - a to pokazać życie rodzinne - co nie wyszło do końca - jak słusznie zauwazyłaś (związek Armstrongów jest dość sztuczny), a to pokazać trudy i znoje życia astronautów - co już lepiej wyszło - patrz: udręki w czasie lotów i klaustrofobiczne kokpity:), a to pokazać nieco bohaterstwa i poświęcenia - co też wyszło połowicznie, nie ma patosu, ale nie ma też zachwytu, a przynajmniej mało było widać zachwytu w oczach Armstronga po wylądowaniu:)

Wiem, że pewnie czepiam się za dużo, kiedy krytykuję ten film:). Spodziewałam się więcej uczuć - a wszystko było takie zimne - jak Księżyc:).



ocenił(a) film na 7
nan_s

U mnie to generalnie zarzut do Chazelle'a, La La Land też był dla mnie sterylny pod względem emocji, zwłaszcza tych romantycznych.

ocenił(a) film na 8
nynavee

To nie jest romans, więc się nie dziwię, że się nie skupiał na tym wątku pobocznym jakim była relacja z jego żoną. Jego żona miała w tym filmie małe znaczenie i mi to nie przeszkadza. Ja osobiście w finałowej scenie na księżycu czułem całe spektrum emocji, czy to przy samej sekwencji lądowania czy potem gdy nawiązywano do jego córki.

ocenił(a) film na 5
nynavee

Wiesz, dziś jest moda na gloryfikowanie żon za samo to, że są. Ale żony często potrafią przytłoczyć, stłamsić mężczyznę. Tylko że to jest coś, co się dzieje w czterech ścianach prywatnego domu/mieszkania i dla otoczenia jest z reguły niewidoczne.
Skoro Neil się z nią rozwiódł, to jako człowiek nader spokojny i odpowiedzialny, musiał mieć sporo powodów. Myślę, że reżyser zrobił jej przysługę, nie pokazując, jaka była naprawdę.