W każdej szkole przydał by się taki Trevor Adams. Naoczny świadek i rejestrator wszystkich przejawów przemocy i upokorzenia. Wtedy winni nie byli by bezkarni, a i może nawet zastanowili by się nad tym co robią. Tylko czy to przyniosło by oczekiwany skutek? Raczej nie. Dla mnie szkoła jest środowiskiem gdzie zawsze znajdzie się gnębiciel i ofiara. To jest już wpisane w naszą zwierzęca naturę. Wszystkie te programy integracyjne mówiące o tolerancji, agresji, fali w szkołach przynoszą tylko znikomy skutek. Nie mówię NIE takim programom, a raczej szczerze im dopinguje, ale widzę ich efekty... może inaczej prawie ich nie widzę. To jest swoista "syzyfowa praca" wszystkich władz i uczelni by coś zmienić, ale choć by się stanęło na rzęsach ten problem nigdy nie zginie i zawsze będzie powracał. Sam film był dla mnie czymś świeżym i innym. Poruszał wiele aspektów tego problemu i był przy tym bardzo życiowy. Sceny ukazane w bardzo wymowny i inteligentny sposób. Tylko miałem wrażenie że za duży nacisk położono na moralizatorstwo. Bo czy nie lepiej by było gdyby każdy mógł go zinterpretować na własny sposób? a nie zamykać się na jeden morał. Film oceniłem na 8 z minusem.
Zgadzam się. Dużym plusem jest dogłębne ukazanie emocji ze strony jednostki, będącej jednocześnie ofiarą i obserwatorem-narratorem. Jeśli sami coś przeżyliśmy i stykamy się z tym nadal, to jesteśmy najlepszym źródłem przekazu, rozumiemy coś do szpiku kości. Dla mnie ta historia jest życiem pisana, ale nie finał. W polskich szkołach nie można bezkarnie wszystkich filmować co dnia swoją kamerką. Nie uzyskasz zatem tak łatwo dowodów, a Twoje słowo jest... godne wyśmiania. Tu skończyło się amerykańskim happy endem, naiwnym olśnieniem. W dodatku wplecenie w to historii miłosnej... od tego lukru może zemdlić. Surowe kino to to nie jest (jak np. "Magiczny autobus"), więc zyskuje na chwytliwości przekazu. Dla tych, co znają tę tematykę z autopsji, jest zbyt słodko. ONI ROZUMIEJĄ WSZYSTKO znakomicie, tylko nic się nie zmienia. Więc dla kogo tak naprawdę jest ten film?! Fajnie pokazuje, że - CO WAŻNE - nie każdy upokorzony mści się poprzez dokonanie masakry w szkole, bo co to da?! Nie chodzi nawet o to, że nie potrafi, jak widać. Okazuje się, że kozakiem jest ten, co masakry z zemsty nie dokona. Jest wręcz "Prze"kozakiem, bo wie, co może ale myśli też dalej: PO CO?!. Ma w sobie ten "czynnik X", dojrzałość!, której brak innym. Ma świadomość, że "ego" to nie "ja". Myśli szerzej niż z punktu widzenia Ja-Oni. Chłonie wszystko, przetwarza i tworzy. Po swojemu. Korzysta z zasobów w sposób rozumny. "Prze" kozak po prostu. Choć ta bajeczka została mocno przekoloryzowana i podrasowana sentymentalną dramaturgią, to co najmniej pół filmu jest warte uwagi ze względu na ujawnienie motywów działań. Wszystko ma swoją przyczynę. To, że dana postawa z czegoś wynika jest oczywiste. Ale chodzi o to, co ma ona nam przynieść (<długopis Pana D. opada> Wszystko jasne.). Do czego doprowadzić.
Trafna uwaga! Choć widzę że muszę nadrobić odrobinę w tej tematyce:) dla swoistej higieny intelektualnej. Tak jak już wspominałem film życiowy, bo porusza życiowy temat, cała reszta to kolorowa otoczka, tylko po to żeby nastolatki się nie nudziły na zapas. To co mówisz odnośnie bohatera jest bardzo ciekawe i zgadzam się. Bo ważne są konsekwencje, a nie sama decyzja.
jakoś tak zawile to napisałaś o tym "prze"kozaku, hmm kilka razy musiałem czytać. Mówiąc skrótowo - tak, to JEST moralizatorskie, ale ja znalazłem dla siebie coś innego. Filmik nakręcony przez chłopaka pokazany przy rodzicach - wymiękłem.. masakra, już wiedziałem że ten film będzie dobry. I nie przeczę, wg mnie jest bardzo dobry. Może i zbyt pouczający, ale tu jakoś przymknę na to oko. Fantastyczna gra głównego bohatera, już dawno nikogo tak przyjemnie mi się nie oglądało.
I największy plus - sam scenariusz sztuki. Po filmie miałem wypieki jak nie wiem co że ja nie grałem nigdy w teatrze tak jak oni. Móc wyrazić siebie, swoje emocje - niby robię to oceniając film, pisząc komentarz, ale pewnie że to nie to samo! ZAZDROSZCZĘ im posiadania takiej możliwości, tym bardziej że sztuka niezwykle przypadła mi do gustu. Może to ona tak zawyżyła moją ocenę filmu. Choć nie, dla mnie on jest świetny. I to nawet pomijając dydaktykę, patos, naiwność przekazu czy jak to nazwiemy. Są inne rzeczy w nim bardziej rzutujące na jego ocenę. Średnia na filmwebie - 8.2? Zasłużona. I chętnie ją podwyższę.