Fabuła jest jak dla mnie żenująca. Można to porównać do takiej sytuacji w której ktoś kupił wielki grill aby upiec parówkę którą się gotuje. Jest to bez sensu, nawet najgorszy odcinek serialu pingwinów jest o wiele lepszy od filmu pełnometrażowego. - Takie moje zdanie.
Nudzi mi się, kiedy ktoś powtarza to zdanie. Jest bez sensu... właśnie na tym polega spin-off. A porównywanie filmu do serialu nie ma sensu, ponieważ te projekty powstawały niezależnie od siebie.
Pingwiny powinny być szalone, jeśli zażenowało Cię to, że Szeregowemu wyrosła trzecia ręka, a pingwiny pozmieniały się w bestie...no cóż, to po prostu pingwiny. Chyba nie oczekiwałeś poważnego, głębokiego filmu, gdy głównymi bohaterami jest taka szalona i zabawna gromadka. Film jest lekki i nie wnosi na siłę morału, tak jak zresztą serial.
No tak, morał jest, a filmu nie widziałam od czasu, gdy byłam na nim w kinie, więc mogę trochę nie pamiętać. Zresztą, Skipper zawsze musi wszystko podsumować, bo jest szefem.
Dawno nie oglądałam...Madagaskar 3 jest chyba najbardziej na siłę zrobioną kontynuacją, ale to tylko moje zdanie.
A czy to aby nie było do Blaxi?
Oh, tak. Trochę się pomyliłem przy wrzucaniu komentarza. Zgadzam się z tobą w tym, że Madagaskar 3 jest robiony na siłę. Z całego filmu najgorszy był ten cyrk.
I ta lamparcica z akcentem. A cyrk był tak kolorowy, że aż się w głowie kręciło.
Ale oczywiście pingwiny jak zwykle niezawodne :D.
Tak samo ty przekonując mnie o sukcesy bądź wyniki filmu. Jeśli chcesz wygrać, zacznij gadać o fabule Madagu 3 bądź postaciach.
Nowe postacie był zabawne i ciekawe, w ogóle przez cały film przewija się mnóstwo naprawdę śmiesznych gagów.
Animacja jak zwykle była bardzo dobra, ale scena pokazu cyrkowego to po prostu piękność i majstersztyk.
Wątek główny, jak i wątki poboczne są ciekawe i nie nudzą.
Postaci było za dużo, a czarny charakter wariatką zachowywującą się jaj pies. Fabuła nudna jak flaki z olejem, animacja bez chwil do popisu oraz brak zwieńczenia trylogii.
Było dużo postaci, ale każda miała własny charakter, własne cele, a do tego nikt nie dostał za mało ani za dużo czasu.
Czarny charakter miał taki być. To taki dowcip, nie?
Scena występu była przepiękna.
Brak zwieńczenia trylogii, bo Madagaskar nie będzie trylogią?
W Czwórce cała nadzieja. Na razie uznaję jednak Madagaskar za trylogię.
Każda z postaci miała charakter... Nawet z tym przesadzili.
Czarny charakter może i taki miał być, ale nie został rozbudowany jak np. Dave.
Postacie roiły się od głupot. Policjanci DuBois nie umieli uporać się z nawet... skórką od banana.
Scena występu może i była piękna, ale nie mogła naprawić wad tamtego filmu.
Dave został rozbudowany o historię, co powoduje, że przypominał wrogów z serialu.
Moim zdaniem przesadzili. Pomysły były okropnie naciągane.
Taką "historię" to napisałby czterolatek. Ale jednak od profesjonalnych scenarzystów wymaga się odrobinę więcej.
To był tylko żart.
Skoro skończyliśmy gadać o wrogach (moim zdaniem Dave był znacznie mniej schematyczny od Chantel DuBois), to może zacznijmy o morałach? W Madagaskarze 3 żadnego nie zauważyłem, chociaż mógł być - gdyby te pieski z zbędnym charakterem by go nie popsuły.
Gdzie masz zapisane, że każdy film musi być morał? Filmy to przede wszystkim rozrywka, nie muszą zawsze uczyć.
I już wolę brak morału niż taki wciśnięty na siłę i niepasujący do reszty filmu, tak jak to było w Pingwinach.
W filmie z tak obleśnymi momentami jak Madagaskar 3 dzieci muszą dostać jakąś pouczającą lekcję. A tutaj dostały.
Tylko, że w Madagaskarze nie było żadnych obleśnych momentów.
Zresztą dzieci nie patrzą na lekcje. Weź. One chcą oglądać fajne obrazki, a nie uczyć się oczywistości.
Dla mnie było parę kpin z rzeczywistości (np. da się przeskoczyć przez mały pierścionek).
W sumie mam ochotę kończyć dyskusję.
Heheheheheheheheeheheheheeheheheheeheheheheheheheheheheheehehehehehehehehehehehe hehhe. LOL. No tak. Bo w końcu tylko w 3 Madagaskarze były kpiny z rzeczywistości.
Ja to wiem. Tyle, że swoje zdanie traktuję zazwyczaj wyżej niż innych. To element mojego kodeksu honorowego.
Możliwe. Zresztą, coś za coś. Mi się podobają "Pingwiny z Madagaskaru", a Madagaskaru 3 nie lubię. W twoim przypadku jest odwrotnie.
Czyli po prostu masz gównogust. :< Zresztą czego się spodziewać po kimś, kto najlepiej ma oceniony Avatar i Interstellar? :<
Nie mam gównogustu. Co powiesz na moje oceny Skazanych na Shawshank bądź Forresta Gumpa? Zresztą, dla mnie Avatar to wspaniałe widowisko, a Interstellar to film emocjonalny i kreatywny.
"Zresztą, dla mnie Avatar to wspaniałe widowisko, a Interstellar to film emocjonalny i kreatywny."
No i właśnie dlatego masz gównogust.