Fabuła jest jak dla mnie żenująca. Można to porównać do takiej sytuacji w której ktoś kupił wielki grill aby upiec parówkę którą się gotuje. Jest to bez sensu, nawet najgorszy odcinek serialu pingwinów jest o wiele lepszy od filmu pełnometrażowego. - Takie moje zdanie.
Twoi?
Gównogustu nie mam. Potwierdza to fakt, że zarówno Avatar, jak i Interstellar są w Top 500.
"Ludzkość tak uważa". Tym mnie nie przekonasz, ponieważ sama mówiłaś, "że słuchając innych daleko nie pójdę".
Hehehehehehehehheeeheheheheheheheheeheheheheheeheheh. Tak jakby gównoranking na FilmWebie miał znaczenie.
W rzeczywistości Avatar i Interstellar to arcydzieła. Sorki.
Twoje teksty jedynie umacniają moje argumenty.