Film oglądałam po raz pierwszy i naprawdę mnie zachwycił.Johhny Depp dał ogromny popis aktorstwa, udowodnił że potrafi zagrać każdą postać.I oczarował mnie swym talentem i tajemniczą urodą.Ruszał sie ślicznie i robił wspanaiłe miny.Gorzej z Keira i Orlando.Sztuczna gra, zero wczucia w rolę, przy Johnnym po prostu zgaśli.Jak widać uroda to nie wszystko(Johnemu oczywiscie też jej nie brakuje).I bardzo dziwnie sie czuje po obejrzeniu tego filmu, bez przerwy o nim myśle.I nie wiedzieć czemu jestem taka jakaś smutna i zamyślana.Wczoraj resztę nocy myślałam o nim, a pzrede wszystkim o Jacku Sparrowie.Wiem, że nie jestem zakochana i naprawdę nie mam pojęcia co się ze mną dzieje.
Hehe, ja wczoraj oglądałem ten film po raz drugi, toteż moja opinia o nim trochę się zmieniła - Johnny Depp w roli Jacka Sparrowa jest faktycznie genialny, nie wiem czemu wcześniej tego nie zauważyłem ;-) Jedna z bardziej charakterystycznych postaci ostatnich lat, coś na miarę Riddicka w "Pitch Black" - przynajmniej podobnie zapadła mi w pamięć.
Co się tyczy Keiry, to średnio pasuje do tego filmu, ale jej ładna buzia była miłą odmianą w porównaniu do paskudnych mord niektórych piratów ;P Bloom natomiast kompletnie nie pasuje do tej roli, taki z niego pirat jak ze mnie olifant. Jest zbyt grzeczny jak na rolę syna legendarnego Cholewy ;]
Film ogólnie jest bardzo dobry. Mam nadzieję, że druga część dorówna pierwowzorowi.. Z trailerów wygląda na to że humoru nie zabraknie - to dobrze, bo to jedna z mocniejszych stron filmu.
Na smutek zaś polecam wyjście z domu na dłuższy spacer, najlepiej z psem albo coś. Popatrzeć na zielone drzewka i posłuchać śpiewających ptaszków :D Pozdrawiam