Jak dla mnie najgorsza z części, niedość że nudne to jeszcze wkurzające sceny i teksty z tym jak jack był, nie wiem jak to nazwać (jak umarł to gdzie on się znajdował? w niebie w piekle w pustce ooo tak bym to nazwał) gdy był w pustce i to co on tam robił, jeny to tak jak bym oglondał film dla 5 latków i to jeszcze bez wyobraźni scenarzystów i reżyserów, poprostu tragedia kompletnie nieudana część.
Z szacunku dla poprzednich części dałem 6 innaczej dał bym 4 a nawe 3.
To był Luk Davy'ego Jonesa, miejsce kary, potępienia itd, więc bardziej piekło niż pustka :) Oczywiście szanuję twoje zdanie, sama myślę, że film troszkę dłużyzn miał, ale naprawdę nie spodobało ci się w nim prawie (skoro wystawiłbyś 3) nic? Fabuła, moim zdaniem dobra, choć ma swoje wady, przepiękne scenografie, muzyka, efektowna bitwa w finale - da się znaleźć ducha poprzednich części, które, jak wnioskuję po twojej wypowiedzi, podobały ci się. I nie chciałabym, żebyś odebrał to jako atak na twoją osobę, po prostu ciekawi mnie, czego ci zabrakło, co konkretnie nie pasowało, dlaczego twoim zdaniem aż tak bardzo odstaje od swoich poprzedniczek. Ale chyba nie jest tak źle, skoro twoja końcowa ocena jest dość wysoka :-)
Pozdrawiam
Film dla mnie bardzo dobry, gdyby nie te ostatnie kilkanaście minut walki;/ Było tam przecież ok. 100 okrętów, a walczyły tylko dwa, jakby nie można było zrobić bitwy z udziałem przynajmniej 10 statków;/ A tak to wyglądało jak walka na ringu z dopingiem publiczności;/
Pozdrawiam
Żeby zrozumieć film to trzeba nad nim pofilozofować, a nie oglądać byle jak. Często w filmach, zawsze w filmach fantasy, a na pewno zawsze w filmach Disneya dobro wygrywa nad złem (Sorry za styl, ale jak się pisze po pierwszej w nocy to się tak ma). No więc piraci (ci źli) nie mogli stanąć do walki z Cutlerem Beckettem (tym złym) bo to by było nielogiczne. Do walki z Beckettem musiał stanąć Jack Sparrow (ten dobry) ze swoją załogą. I to dopiero ma sens. Sparrow w końcu mogł się zemścić na swoim wrogu. Jakby się czytało książki to by się wiedziało, że Sparrow pracował dla Becketta. Cutler kazał Jackowi przewieść niewolników, a ten się na to nie zgodził bo nienawidzi okrucieństwa. Becketta wkurzyła taka dobroduszność Jacka, nazwał go piratem (wypalił mu na ręce literkę P) i nakazał ludziom go zabić. Sparrow uciekł na swoim statku, ale w końcu Kompania Wschodnioindyjska go dorwała i zatopiła mu statek. Sparrow poprosił Davy Jonesa zeby mu ten statek wyciągnął, a wzamian za to będzie przez 13 lat pływał sobie statkiem, a potem na 100 lat ma oddać duszę Jonesowi (stąd ten dług). No i to chodziło w tej walce, Sparrow razem z przyjaciółmi pokonał bezdusznego Becketta. I oto ta cała filozofia.
Irysek ma rację!!! Jak się nie znacie to nic nie piszcie!!! Wszystkie 3 części są doskonałe 10/10!!!
Filozofowac w sensue fabuły - czemu nie. Ale filmozofowac w sensie ogólnym, to można jedynie nad filmami które mają "głębię". A przy PotC3 jest to ni mniej nie wiecej jak "szukaniem odpowiedzi na nieistniejące pytania".
I tak gwoli ścisłości, moja ocena taka sama jak u założyciela tematu, z wyjątkiem plusika. 6+/10, bo mimo wszystko ogląda się nawet przyjemnie.
Zgadzam się z Irysem, że wszystko co napisała "to cała filozofia". Fakt, fabuła jest prosta jak budowa cepa... gdyby nie te niedoróbki. Scenarzysci się nie popisali niestety - scenariusz momentami (podkreślam - "momentami") sprawia wrażenie pisanego na kolanie.
A, i mistrzu439 - czy ty wogóle zdajesz sobie sprawę czym jest "arcydzieło"? Chyba nie, bo w przeciwnym wypadku nie nazywałbyś nim takiego skrajnie rozrywkowo/komercyjnego filmu jak PotC 3. Ale w porządku, możesz mieć własne zdanie, choc wskazane było by jednak dodać, że "DLA MNIE jest to arcydzieło". Bo PotC3 nim w żadnym razie nie jest - to nie ta liga.
A tekst oleńki zwalił mnie z nóg :D
"niedość że nudne to jeszcze wkurzające sceny i teksty z tym jak jack był, nie wiem jak to nazwać (jak umarł to gdzie on się znajdował? w niebie w piekle w pustce ooo tak bym to nazwał)"
lol pustka, fajnie to nazwałeś :P Davy Jones stworzył sobie osobiste "piekiełko" dla tych, którzy niepodobali się Jonesowi, np. nie spłata długu. Jeżeli jakiś gościu się tam znalazł to Luk Davy Jonesa przybierał taką postać jakiej najbardziej się bał. Sparrow kochał morze i niewyobrażał sobie życia bez niego dlatego Luk wyglądał jak pustynia. Boże jak mnie to wkurza, oglądają film nic nie kapują a potem wyzywają, np. Co to kurna było?!. Jakby się dokładnie oglądało to by się wiedziało. Uwaga! Ciocia dobra rada radzi! Jeżeli oglądacie jakiś film to proszę nie po dwóch piwkach.
"i to co on tam robił, jeny to tak jak bym oglondał film dla 5 latków"
Po pierwsze się pisze oglĄdał, a po drugie jak możesz tego nie rozumieć dlaczego Sparrow oszalał. Jezu, ale nie kumaty jesteś. To nie dziwne, że Jack oszalał. Na jego miejscu każdemu by odbiło. Wyobraź sobie: znajdujesz się sam na statku, dookoła pustynia, jest gorąco, nie ma nawet małego podmuchu wiatru, nie ma nic do żarcia tylko niekiedy znajdujesz fistaszki :D, jesteś okropnie spragniony i przebywasz w takich warunkach od dłuższego czasu. Też by ci odbiło. Przepraszam, nie mam zamiaru cię obrażać, ale ty się przypadkiem nie naćpałeś jak to oglądałeś, że nic nie zrozumiałeś? (ale się zrymowało)
Pozdrawiam
Ale muszę się zgodzić z jednym. Ta część była najgorsza. Czemu? Nie chodzi mi zbytnio o fabułę, chociaż faktycznie nieraz wydawało się jakby scenariusz był w 5 minut wymyślany. Ja tam od razu skapowałam o co chodzi, dla mnie nic tam nie było niejasne jeżeli chodzi o fabułę. Ja nie wiem jak ktoś nie mógł zrozumiec fabuły, albo się oglądało byle jak albo ja jestem za bardzo inteligentna. Chociaż bardziej jestem za tym pierwszym. Dla mnie ta część była najgorsza, ponieważ było dużo w niej tzw. kiczowatych scen i postaci, np:
a)Pierwsze scenki z Jackiem w Luku Davy'iego Jonesa (Co to kur*wa niby miało być?! Ja rozumiem dlaczego Jack się tak zachowywał no bo na jego miejscu każdemu by odbiło, ale chodzi mi o to w jaki sposób to zostało ukazane. Nie mogło to zostać ukazane tak jak to było ukazane w filmie przez parę sekund? Czyli Jack gada sam do siebie, ale nie widać tych "klonów" Jacka?)
b)Postać Calypso (A po cholerę ją tam dali? Wogóle jej tam powinno nie być. Niby kochała Jonesa, a nie czekała na niego po 10 latach. Dla mnie ta postać jest niepotrzebna w filmie. Dali scenarzyści ją tylko po to żeby przedłużyć film i żeby Calypso wir wodny zrobiła? No bo tak z tego wychodzi.)
c)Uwolnienie Calypso (Mogli to jakoś inaczej pokazać, chcieli pokazać jej wyższość/potęgę czy co?)
- Kraby (Żal.pl, ale wymyślili z tymi krabami)
- Willabeth (Ja byłam za związkiem Sparrabeth)
- Will raz na jeden dzień na 10 lat (Jak ci scenarzyści mogli to zrobić? To ja już bym wolała żeby umarł, jak wyliczyłam to Elizabeth spotka się z nim najwyżej 6 razy i proszę mi tu nie pisać, że Will wrócił na zawsze bo z fabuły filmu zbytnio to nie wynika. No i co z tego, że było zielone światło? Jak Will odpływał to też było zielone światło.)
- Elizabeth ma syna (Chciałam żeby miała córkę)
- Śmierć Sao Fenga (Zabiła go jakaś belka, no ludzie!)
- Śmierć Davy Jonesa (Wielki Legendarny Davy Jones wpada w wir?! No nie BŁAGAM!)
A teraz kicze pozytywne:
- Śmierć Jamesa Norringtona też kiczem to zalatywało, ale jak on pięknie umarł :)Jeszcze przed śmiercią wbił szablę w Jonesa (No ale wiadomo, ze nie mógł go zabić)
- Ślub Willa i Elizabeth (wiem, kiczowate to było, ale miało w sobie to "coś", chyba to był najorginalniejszy albo jeden z najorginalniejszych ślubów w historii kina)
- Scena spadochronowa (kicz, ale to takie piękne było)
Pozdrawiam wszystkich :*