Te motywacyjne pogadanki jakimi "częstowała nas" główna bohaterka przez cały film były okropne... to taka jedyna rzecz, która mi się kompletnie nie podobała. Inne niedociągnięcia można jakoś strawić. Na szczęście Barbossa był fantastyczny ;)
Te przemówienia były beznadziejne. A zwłaszcza rozwalił mnie motyw przed ostatnią bitwą: Elizabeth mówi gniewnie "słuchać mnie", zaczyna iść w kierunku barierki <nikt nic nie mówi, bo słuchają, jak kazała> a ta dalej na całą mordę "SŁUCHAĆ!!". Ta scena jest tak żałosna że szok. Zresztą wszystkie te jej przemowy (także ta w Singapurze) były tak pompatyczne, naciągane i totalnie beznadziejnie wymyślone (kto by tak mówił???) że aż niesmaczne. Pół biedy gdyby Keira umiała jeszcze dobrze to zagrać, a że swoją rolę Elizabeth w POTC3 zagrała marnie, to co się dziwić że te sceny prezentują się tak a nie inaczej...
A piraci, chłopy jak dęby, z zapartym tchem słuchają rozhisteryzowanej, anorektycznej zmokłej kury. Przemówienia jak przemówienia, to co mówił Barbossa na zjeździe też lekko patosem zalatywało, ale to samo w wykonaniu Eli... są momenty, że robi się tak jakoś dziwnie żenująco, wiecie, a w tym filmie są to właśnie wszystkie jej przemowy, które zawsze ze złością przewijam.
Może nie tyle marnie zagrała, ile scenarzyści zawalili jej postać. W pierwszej części Elizabeth była młodą zakochaną dziewczyną, wrzuconą w wir pirackich przetargów, i była prawdziwa. A w pozostałych chcieli z niej na siłę robić Dziewicę Orleańską i Czarną Mambę w jednym i po prostu nie wyszło (mogliby też pozwolić Keirze choć w jednej scenie założyć sukienkę, bo w tych męskich łachach wygląda naprawdę beznadziejnie).
Ja sądzę że to raczej biedna Keira ich błagała że nie chcę być w sukience no ale tylko moje myślenie. Jej przemowa , przypominała mi raczej przemowę William Wallace z Braveheart.:)))
No to biedna Keira chyba siebie nie oglądała, jak kończyli zdjęcia. Z Braveheart, powiadasz? Wybór trafiony jak rzut kulą w dziurę w moście ;)
Sądzę że to akurat pomysł scenarzystów, którzy poutykali w filmie sceny z różnych znanych filmów , nie tylko ze Star Wars'u.
A co do Keiry to się nabijała z mniej wysportowanych aktorów. że ona niby taka wysportowana i że tak dobrze walczy bez zbytniej pomocy dublerki.Stąd moje przemyślenie że to raczej był jej pomysł.:)))
Okeeej... tylko że ten wojowniczo-patetyczny styl po prostu totalnie nie pasuje do tej lasi, i tyle :)
Wiem to przecież.Oni jej nawet, w drugiej części po wycinali najładniejsze ujęcia,gdzie wyglądała bardzo ładnie i kobieco. Pozdrawiam:)))
czytałam z jakiś wywiad z Kierą i rzeczywiście - sama prosiła o męskie ciuchy i broń :) jednak moim zdaniem to nie wyszło jej na dobre. facetów w tej bajce jest na pęczki, potrzeba kobiet! a to trochę niezdrowo wychodzi, gdy panna jest bardziej męska od kawalera... Orlando jest wg mnie nieco metro, więc Kiera powinna być przy nim megakobieca, żeby była widoczna różnica płci ;P nie bez znaczenia jest też, że strasznie schudła (a była taka piękna w pierwszej części!) i teraz ma posturę chłopaka.
co do jej przemówień - żenujące są ;P aż żal mi jej, że takie coś musiała wykrzykiwać
Dodam, że rozwalił mnie Will patrzący na nią jak w obrazek i powtarzający słowa "bandera na maszt" ... żenada. Orlando powinien nad sobą popracować, tym bardziej, że jego filmografia wygląda dość ubogo jeśli brać pod uwagę ostatnie lata.
"Elizabeth mówi gniewnie "słuchać mnie", zaczyna iść w kierunku barierki <nikt nic nie mówi, bo słuchają, jak kazała> a ta dalej na całą mordę "SŁUCHAĆ!!"
Dokładnie, zgadzam się z Jaszczurem. Ten moment był tak żenujący że wstydziłem się patrzyć na ekran. Ogólnie te wszystkie przemowy Elizabeth były żenujące, bo jak ktoś już zauważył - i tekst był słaby, i Keira źle zagrała.
Natomiast ktoś wspomniał jeszcze o podobnym przemówieniu Barbossy. O akurat było 100 razy lepsze, bo nie wywoływało uczucia zażenowania. No i zagrał to z klasą przynajmniej, a nie tak jak Keria - jak na przedstawieniu w podstawówce.
Też nie lubię tego momentu, bo niby z jakiej racji zbuntowani piraci mieliby posłuchać jednej osoby. Tylko dlatego, że została Królową Piratów? Phi, rzeczywiście... Tak jakby piraci stosowali się do jakichkolwiek reguł ;).
W II części wkurzył mnie ten dialog na Czarnej Perle, przed przypłynięciem na wyspę po serce Jonesa (ale namieszałam ;p) . Nudny był i w ogóle tylko do "zapchania" czymś fabuły, a Keirze tak idzie granie "złej i zdenerwowanej" jak mi nauka chemii ;p... czyli wcale :/
Napisałam przecież, że podobny styl w wykonaniu Eli wypada żałośnie. Barbs oczywiście rządzi :)
Wiem. Ale musiałam to dodać od siebie ;p
Oj, Barbosse to i ja uwielbiam...
Strasznie charakterystyczna postać, wyrazista, dopracowana, te jego dodatki- kapelusz, małpka, jabłko. Zawsze mu zazdrościłam tej małpki i kapelusza ;).
Nie jest taki rozmyty jak Elka i Will.
No i te jego wojny z Jackiem o Perłę. W III części w dodatkach na DVD była taka świetna, wycięta scena jak walczyli o ster... idzie się pośmiać ;)
>Zawsze mu zazdrościłam tej małpki i kapelusza ;)
Ale za to zawsze kilo jabłek można sobie kupić :D
Ta scena jest cudna. Szkoda, że nie włączyli jej do filmu - np. zamiast którejś dennej przemowy tego wypłosza Elizabeth.
Scena świetna to fakt , tłumaczyli że była scena z mapą iże wystarczy dla treści filmu, no ale może faktycznie lepiej tą wyciąć i wstawić tą ze sterem. :)))
Gore tłumaczył, że każda scena, która była w filmie była potrzebna, ale tak na mój rozum, to nie wszystkie były takie niezbędne...
Zamiast zapychać dziury Will&Lizz love mogli dać tą wyciętą scenę ;)
Kilo jabłek mówisz? Z tym też byłby problem, bo on jadł takie zielone, a ja zawsze trafiam na czerwone ;)
Zresztą za jabłkami to ja nie przepadam... wolałabym mieć taki kapelusz albo wytresowana małpkę, która oczywiście nazywałaby się Jack ;)
I kradłaby gumę do żucia ze sklepu ;p
A ja jadłam ostatnio takie pyszne, zielone jabłka... :)
Ta scena którą męczycie, od pierwszego obejrzenia w kinowej sali, marzyła mi się tylko w jeden sposób. Mianowicie nasza milusińska wskakuje na reling, przemawia mordując swoim talentem cytowaną od Barbossy sentencję (Hector w tej chwili powinien się schować za czyjeś plecy udając, że nigdy nie mówił czegoś podobnego...), kończy w swoim triumfie i cała gawiedź wybucha soczystym, głośnym śmiechem.
Tak... Wtedy ta scena wyglądałaby o wiele atrakcyjniej xD
O tak, to by było wymarzone zakończenie tej sceny. Ech Ci scenarzyści, normalnie chłopaki bez wyobraźni ;p.
Keirę zostawmy scenarzystom bez wyobraźni. Inni niech zajmą się Barbossą ;)
Siema Antubis!
Gitowy pomysł na zakończenie tej sceny :)
A zielone jabłka są w kerfurze (carreoufurze), nazywają się apple greeen (łatwo zapamiętać) i teraz jest promocja 5,99 za kilo, jak by ktoś chciał ;)
Przemowy Elizabeth miały być pełne dramatyzmu(wnioskując po filmie,który był ogólnie słaby) a ... wyszło jak zwykle.