Piraci z Karaibów: Na krańcu świata

Pirates of the Caribbean: At World's End
2007
7,7 399 tys. ocen
7,7 10 1 399452
6,3 43 krytyków
Piraci z Karaibów: Na krańcu świata
powrót do forum filmu Piraci z Karaibów: Na krańcu świata

Witajcie ;) Wpadłam dodać coś od siebie.
Bardzo się zawiodłam pędząc na łeb, na szyję żeby obejrzeć premierowo "Piratów". Na marginesie był to przy okazji prezent ode mnie na dzień matki (wiem, wiem, troszkę czasu temu).
To, co zobaczyłam załamało mnie. Nie było to ani śmieszne, ani ciekawe, ani porywające. Gdyby nie wspaniała gra Deepa, film osiągnąłby de-en-o.

Na początku było całkiem całkiem. Rozumiem - namieszali w dwójce, to musięli trochę wyprostować akcję i nakierować. Tyle, że zamiast obrać kurs i prostować, to czułam się, jakby ta akcja zaciskała mi się na szyi niczym zaplątany kłębek wełny. W środku historii już nie mogłam usiedzieć. Nie mogłam. I gdyby nie obecność mamy - opuściłabym salę.

Cała historia jest tak straszliwie naciągana, że to się w głowie nie mieści! Nie chodzi tu o fantastykę i bajeczną opowieść, bo zdaję sobie sprawę, że ten film ma BAWIĆ. Ale gdyby Czerwony Kapturek chodził w niebieskich pantalonach babci i udał się z wilkiem, boginią pierników, oraz Rome-em i Izoldą do góry przeznaczenia, żeby odnaleźć tajemny napój, który naprawi babcine skrzydła, to też byłoby nie-halo. A dokładnie na tej zasadzie odebrałam ten film.
Wg mnie nie ma on nic z absolunie wspaniałej, sympatycznej i bajkowej części pierwszej. Myślałam, że skoro nie dokonali katastrofy w cz. 2, to 3 przynajmniej jej dorówna.
Tkliwy motyw z Willem i Elisabeth (znaczy się, że będzie wracać co 10 lat) jest uuuroczy. Myślałam, że to jakiś żarcik. Ale nie - "twardo" ślą sobie buziaczki i machają z taaakimi bananami na twarzy. To chyba najśmieszniejsze z całego filmu.

Mówiąc najkonkretniej jak się da, "Piraci III", to film zrobiony żeby zabawić gimnazjalistów, z beznadziejną fabułą, którą polukrowano masą efektów i modnych młodzieżowych aktorów (nie żebym całkiem negowała ich całokształt twórczy). A zrobiono go tylko, aby zbić mnóstwo kasy. Nie żeby zrobić fajną, kultową trylogię i do tego wzbogacić się, ale żeby łatwo upchać kieszenie dzięki popularności I i II. Coś w rodzaju easy money w pojawiających się ostatnio jak gzryby po deszszu krwio - rzygaczo - horrorów. Z tym wyjątkiem, iż ci mieli pieniądze na efekty specjalne, czyli show.

Ludzie! Filmy rozrywkowe też muszą mieć jakość. Tak jak było w przypadku jedynki. To nie jest film ambitny, artystyczny, ale ma JAKOŚĆ. I o to chodzi. A nie - rzucą jajko z niespodzianką, więc już się wszyscy zachwycają.

To jest moje zdanie, którego nie zmnienię.
Pozdrawiam Kinomaniaków

Karola_25

P.S. Żeby nie było - jedyną zaletą jest światna charakteryzacja - to muszę przyznać nawet w ramach krytyki. Podoba mi się, że są naturalnie umorusani kiedy trzeba, a nie nieskazitelnie czyści.

ocenił(a) film na 4
Karola_25

Oj tak jakość uleciała z tej trylogii jak powietrze z balonika...z wielkim pierdem efektów specjalnych i fabularnych udziwnień. Cóż nie ukrywano, że nie była to w zamierzeniu trylogia, ale "Skrzynia..." chociaż słabsza od jedynki to wcale nie wróżyła takiej porażki, ale wręcz zapowiadała najlepszą część serii.
Porównanie do poróży Kapturka bardzo trafne;)
Jeśli chcesz poznać moje kompletne zdanie to zapraszam:
http://www.filmweb.pl/topic/644300/Trylogia+POTC++od+nowej+jakości+do+upadku+hol lywoodskich+superprodukcji+przygodowych+(+).html

Pozdrawiam Kinomaniaczkę!