Wielka szkoda, że w ostatniej części zmarginalizowano admirała Norringtona. Jack Davenport jest bardzo dobrym aktorem, a tu nie pozwolono mu rozwinąć skrzydeł. Rozumiem, że pojawiło się wiele nowych postaci i wobec pojawienia się Becketta, reżyser przesunął Norringtona z pozycji głównego przeciwnika piratów na drugi plan. Jednak aż żal patrzeć, jak postać grana przez tak świetnego aktora zostaje spłaszczona i pominięta. Rozumiem też zamysł ukazania ofiarnej miłości admirała do Elizabeth. Mimo to: szkoda, szkoda!