Wczoraj obejrzałem "...Na krańcu świata" na pokazie przedpremierowym. Po 1 części zostałem fanem filmu i kolejny raz wielbicielem Johna D za grę aktorską, 2 częśc obejrzałem z wielkim zdziwieniem jak można zmienić koncepcję fajnego filmu dla wszystkich na dziecinną bzdurkę rodem z kanału JETIX, ale mimo wszystko liczyłem i czekałem na 3 część. Usiadłem, oglądam,oglądam-nic szczególnego się nie dzieje, dialogi,dialogi, nic szczególnego....ukazał się Johny (Jack), uśmiechnąłem się, poprawiłem w fotelu kinowym.... aż tu nagle Jack(John) jest sklonowany i występuje w kilku postaciach jako zesłaniec na krańcu świata (!!!). Do tego doszły romansowe wątki i intrygi , które jakoś nie brzmiały przekonująco w ustach podobno najokrutniejszych piratów, zlot braci pirackiej jest również komiczny (w negatywnym sensie) chociaż z zainteresowanem zobaczyłem "tatusia Jacka" , ale motyw "rosnącej" Kalypso wyczerpał już moją cierpliwość. Scenariusz zbyt zakręcony i za dużo w nim "politycznych intryg i zagrywek" , o wyjątkowych bitwach morskich - zapomnij (standart,każdy takie sceny kręcił), humor powielany lub zbyt dziecinny na poziomie Stuarta Malutkiego. Fani i tak obejrzą tak jak ja, ale dla innych odradzam. I niestety - zostawiona furtka na 4 część :((
Mnie się film bardzo podobał dlatego wszystkim polecam, ale muszę przyznać, że scena rosnącej Kalipso nie zbyt przypadła mi do gustu. Reszta filmu bardzo mi się podobała. A "sklonowanie" Jacka było wg mnie świetnym posunięciem. W ten sposób świetnie było pokazane jak Jack walczy sam ze sobą...
taa... ja jeszcze nie widziałam 3 części ale moge sobie to wyobrazić...
To na pewno katastrofa a nie dobry film!!!;(;(;(
Lepiej żeby se odpuścili tą 4 część bo może sie okazać jeszcze gorsza:(
Popieram przedmówce, nic dodać nic ująć, za dużo zdradzania i srania w banie :| Rzeczywiście film jest przedobrzony. Zupełnie zaskoczyły mnie elementy typowo fantastyczne, zamiast bardziej wtajemniczyć nas w świat piratów, żeby nas porwać to filmowcy na każdym prawie kroku uświadamiają nam że to fikcja, a nie o to tu chodzi ;| Rozumiem, że wszystkie części piratów są fikcją, fantasy, ale oglądając pierwszą część nie czuło się do przygody dystansu a film porywał i wciągał. Film ma fajny humor, ale jest go za dużo co staje się potem już niesmaczne. Dużo tu zagadek, powiem nawet że się pogubiłem nawet w paru miejscach. Całość rekompensuje świetna gra Johnnego, który naprawdę jest dobry no i świetny Rush jako Barbossa. PS Nie podobał mi się pomysł mianowania Willa kapitanem Holendra! To nie jest typowy disneyowski happyend!