Bardzo dobra kontynuacja serii. Całość na najwyższym poziomie. Jedyne do czego można się przyczepić to postać głównego bohatera. W drugiej części filmu nie jest ona tak śmieszna i tak wyrazista jak być powinna.
hmm no więc, czuć ten niedosyt i brak satysfakcji jak przy wcześniejszych kontynuacjach, jednak wiadomo że żadna kontynuacja nie powtórzy takiego sukcesu jak pierwsza część, dla niektórych piraci skończyli się już po pierwszej części a dla niektórych po trzeciej. Dla mnie, końca nie widać... 
Poniekąd podzielam opinie innych forumowiczów, to już nie jest to samo, Jack nie jest już taki jak kiedyś. Zabrakło mi tego ,,to najlepszy pirat jakiego widziałem", oraz ,,myślisz że on to wszystko planuje, czy improwizuje w biegu?" Niektórzy nie mogą się z tym pogodzić. Ja myślę że zmiana postaci była potrzebna i ma sens. Wiadomo również chciałbym zobaczyć więcej akrobacji, genialnych, przemyślanych ucieczek,zabawnych zwrotów akcji i innych wspaniałych rzeczy za które pokochaliśmy te postać ale przecież już to wszystko widzieliśmy i myślę że cokolwiek by nam pokazali to itak nie będzie to lepsze niż wtedy kiedy widzieliśmy to za pierwszym razem, ponieważ nie będzie to już nic nowego i dobrego jak wtedy.To bardzo dobrze i odważne że reżyseria zdecydowała się wprowadzić w nim te zmiany, dali nam coś nowego i za to należy im się plus. Film co prawda jest gorszy niż wcześniejsze i to pozostaje bez sporne ale nie należy go zbytnio oczerniać, owszem ma wady i to sporo ale sądzę że nie miał być arcydziełem, to było jak miłe spotkanie ze starymi znajomymi, zobaczyliśmy jak potoczyły się ich losy i pozamykano niedokończone wątki a dopóki wciąż będę miał ciarki widząc Kapitana Jacka Sparrowa za sterami czarnej perły słysząc tą wspaniałą muzykę tak jak w ostatniej scenie będę wiedział że są to wciąż właściwi Piraci z Karaibów.
Zgadzam się. Jack ma w filmie świetne wejście, ale potem nie dają mu za dużo do roboty. Tak, tak, znajdujemy go zapitego i przybitego, ale przecież mógł się mocniej rozkręcić i zrehabilitować. Powinien był dostać w finale okazję do zabłyśnięcia - szalony, sprytny fortel, który wyprowadziłby wszystkich w pole (z tego go przecież znamy), albo przynajmniej widowiskowy pojedynek z Salazarem (to był osobisty wróg, więc rozstrzygnięcie też powinno należeć do Jacka).