7,1 244 tys. ocen
7,1 10 1 243722
4,9 43 krytyków
Pitbull. Nowe porządki
powrót do forum filmu Pitbull. Nowe porządki

https://www.youtube.com/watch?v=Zcj4fc9na4M
Szkoda, że znowu połowa aktorów brzmi jakby mieli gębę pełną klusek. Początek zwiastunu oglądałem kilka razy i dalej ni *uja nie wiem co mówi ten koks i nie zrozumiałem połowy wypowiedzi Grabowskiego. Może wypowie się ktoś z filmówki, bo na prawdę nie wiem w czym leży problem. Mamy *ujowy sprzęt, gównianych dźwiękowców, czy to nasi cudowni aktorzy nie potrafią się wyraźnie wysławiać

ocenił(a) film na 3
zonk_2

I mam nadzieję, że to będzie film, a nie skrót serialu, który wyemitują w TV miesiąc po premierze kinowej

ocenił(a) film na 7
zonk_2

Osobiście nie miałem żadnych problemów ze zrozumieniem dialogów, aczkolwiek jestem świadomy problemu. Powodów tej sytuacji jest kilka i nie zawsze są takie same.
Po pierwsze kiedyś bywało tak, że polscy dźwiękowcy pracowali na bardzo lichym sprzęcie i jakość dźwięku, w tym dialogów, była po prostu kiepska. Nawet jeżeli kilka filmów nagrano w wyższym standardzie (np. "Potop") to wyeksploatowane kopie po prostu nie mogły oddać rzeczywistej jakości dźwięku. Poprawia się to przy okazji ostatnich masteringów i teraz wszystko słychać jak należy.
W dzisiejszych czasach, wydawałoby się, ten problem nie powinien istnieć. Ale pojawia się inny - aktorzy ....i lektorzy. Znamienne, że jednym z niewielu polskich filmów chwalonych za dźwięk był... "Pan Tadeusz", gdzie wszyscy mówią wyraźnie i z nienaganną dykcją.
Kino się zmienia i nie ma sensu udawać, że teatralna maniera aktorska pasowałaby chociażby do "Pitbulla". Dlatego aktorzy grają tam naturalistycznie, tj. "bełkoczą", co oczywiście nie jest wadą samą w sobie, ale naprawdę wielu osobom psuje odbiór. I tu dochodzimy do ostatniego problemu - czyli właśnie popularnego lektora. Nie ukrywajmy, większość polaków jest na nim wychowana i nadal ogląda filmy głównie z lektorem. Który operuje doskonałą dykcją, najczęściej głębokim, niskim głosem czyta listy dialogowe, które w ustach aktorów wcale tak nie brzmią. Jest to pewnego rodzaju "rozleniwienie" ucha na odbiór dialogu w filmie.

ocenił(a) film na 3
Szem

Wcale nie oczekuję nienaturalnie perfekcyjnej dykcji jak u Pana Miodka. Taki na przykład Linda, Mówi naturalnie bez przesadnego, teatralnego zacięcia, a jakoś bez problemu wiem co mówi. Uwierz mi od lat nie oglądam filmów z lektorem, po prostu lubię słyszeć głosy aktorów. Dla mnie polska kinematografia to ewenement, bo nie potrafię zrozumieć słów wypowiadanych w moim ojczystym języku, a już jak zaczynają szeptać to słowa zlewają się w jeden wielki szum. Jednocześnie nie mam większego problemu ze zrozumieniem bełkotu Teda Levine i Jeffa Bridgesa. Nawet Stalone ze sparaliżowaną połową twarzy brzmi lepiej niż nasi aktorzy.
Stawiam, że w dalszym ciągu jest to wina dźwiękowców, albo słabej obróbki materiału w postprodukcji.