Ten Babcia w moim odczuciu był zapewne zwyczajnym facetem,zapewne biznesmenem,albo pracował w jakieś Korporacji,firmie zarabiał sporo,przykładny mąż i ojciec co jeżdził na mecze z synem.
Po tragedii co syn stał się niepełnosprawny,a on sam pobity,zmienia swoje życie zapewne rezygnuje z pracy i... zostaje gangsterem,jedynym jego żołnierzem jest zapewne ten skorumpowany glina,może jeszcze ten co przyjechał z papierami,ewentualnie ktoś tam jeszcze w każdym razie ekipa która nie ma szans z dobrze zorganizowaną grupą przestępcą.
Facet sam wchodzi do siłowni,zabija szefa,ok reszta była nieprzygotowana,więc się nie stawiali,ale momentalnie bez zadnych oporów na każdym kroku wręcz popisują się przed nowym szefem.Dowodzą w tym ten Strachu i Zupa główni asystenci nowego szefa.
Wychodzi wręcz na to że wystarczy mieć na tyle odwagi żeby zabić szefa przy jego ludziach i momentalnie przejmuje się jego ludzi.
Nikt nie chce pomścić byłego szefa,nikt się nie sprzeciwia.
Oczywiście nikt nie chodzi za skorumpowanym policjantem który wpada przypadkiem,nie jak zazwyczaj na filmach była,że to on musiał donosić bo zawsze jak on był w pobliżu był smród,i w końcu wpadł.
Ten Majami zrobił z sprawy z łódką wręcz uratowanie życia przed śmiercią,na przesłuchaniu bandziora który ma na koncie wiele zabójstw i przestępstw traktują niemal jak króla.
Scena jak Majami na koniec zabija Babcię,mam wrażenie że ten Babcia zwyczajnie nie chciał żyć,w końcu uważał że zapewne czeka go długa a zapewne dożywotnia odsiadka,pomścił krzywdę syna,jego oprawca już nie żył.
Uwagę przykuwa że żona,tak póżno sprawdziła firmę męża i podjęła kroki do rozwodu,jakby wcześniej nie mogła tego sprawdzić.
Spodziewałem się w scenie jak Babcia ginie większej dramaturgii że np to Babcia go zaskakuje,ciężko ranny Majami go zabija,albo np to Gebels pojawia się jak Filip z Konopi i go zabija.
Pierwowzór Babci (Grzegorz Kiełek, ps. Ojciec vel Stary) to gangster, który w połowie lat 90. wszedł w luźną komitywę z gangiem wołomińskim. w czerwcu 1996 roku brał udział w odbiciu członków gangu z rąk ochroniarzy Masy, za co wylądował w więzieniu. Po wyjściu miał rzekomo zerwać z półświatkiem i w 2003 roku został sołtysem podsiedleckiej wsi Brzózka. W sieci można znaleźć stary artykuł z 2004, w którym jego wyborcy wypowiadają się o nim w samych superlatywach ("dobrze jak sołtysem jest ktoś z jajami, a nie - jak to się mówi - ciota"). Jednocześnie nadal parał się gangsterką, do momentu aresztowania w 2006 roku.
no właśnie wydawało mi się dziwne,że przychodzi sobie facet który może ma pieniądze,jakiś tam ludzi dwóch,trzech,broń zabija szefa i staje się szefem.Ta wersja ma sens,że facet już wcześniej był gangsterem a chciał przejąć władzę na Mokotowie.Jednakże i tak wręcz bawi mnie nerwowa reakcja Majami na podejrzenie że Babcia może być niestosownie traktowany,tak jakby mu życie uratował,tzn np chcieli Majami dorwać Mokotowscy a on kazał puścić go wolno,wtedy nic dziwnego że miałby do niego duży dług wdzięczności.
Zastanawia mnie jeszcze że grupa Mokotowska porwała 41 osób a 34 wróciło do domu,dlaczego te 7 zabili,no rozumiem że część z tych 7 rodziny nie zapłaciły,albo rodzina wezwała policję,ale ta dziewczyna przecież ojciec zapłacił,nie wezwał policji,dlaczego jej nie wypuszczono,czy to taka psychoza tego Zupy,który sobie ją wypaczył do znęcenia się.
Jak inaczej to wytłumaczyć,gdyby nikogo nie puścili można byłoby wnioskować,że nie mieli żadnych zasad,zabijali każdego bo wiedzieli że jak ich puszczą ci mogą składać zeznania na policji,podać jakieś szczegóły,poza tym chcieli pokazać jacy są brutalni,w końcu puszczenie na wolność po otrzymaniu okupu to byłaby jakaś okoliczność łagodząca że jednak dotrzymali słowa i nie zabili ofiary.
Jednak tendencja była taka że większość puścili,a kilka osób zabili.