Najgorsze było to, że ponownie bardzo stare wydarzenia (zbierani haraczy, czyli lata 90.) wrzuca się w obecne realia. Dlatego film jest dziwny. Trudno zrozumieć, że policja nie ma dziś kasy na jedną komórkę dla policjanta. A w tamtych czasach nie miała, bo komórki to był towar luksusowy i drogi w utrzymaniu. Do tego kolega z Brzyduli grający psychopatę - najgorsza rola. Dygant - masakra, nie dało się tego oglądać. Ogólnie film to zlepek historii z książki. Wiele śmiesznych momenów, ale kompletny brak klimatu, który udało się osiągnąć w pierwszej części. Piotr Stramowski nie udźwignął swojej roli. nie udało mu się oddać tego zmęczenia policjantów swoją pracą, które panowało w pierwszej części Pitbula.