Najpierw sie nasłuchałam jaki to świetny film ale jak to często bywa odczucia mam wręcz odwrotne. To jednak wyłącznie moja opinia. Ten film miał dobre momenty i dobrze obsadzone role -głównie męskie ale kilka elementów wciąż mnie irytowało. Pan Pitbull, którego ciężko było zrozumieć bo wszystko co mówił brzmiało niewyraźnie i było niemiłosiernie jednostajne (zupełnie jak czytanie wiersza przez kolegę z podstawówki) Dopóki nie otwieral ust było niezle-groźny look, troche gołego ciała, 2ujecia na pośladki -to chyba miało zrobić wrażenie -na mnie nie zrobiło. Teoretycznie powinien byc godnym przeciwnikiem Lindy ale miałam wrażenie ze on po prostu recytuje dialogi i wyglada. Jednak naprawde męczące bylo w tym filmie kobiety - Ostaszewska, która próbuje grac role totalnie inna ale brakuje jej wiarygodności -nawet ku....wa w jej wydaniu brzmi żenująco. Ich wspólny watek to jakiś dziwny wplot w scenariusz -oboje mecza sie we wspólnych scenach. Za to Pani Dygant podobała mi sie tylko kiedy się rozpłakała -reszta to jakies otępiale miny. Reszta aktorów spisała sie naprawde dobrze . Co jeszcze mnie irytowało -to np. Scena gdy Linda zabija malzestwo domu -nie kojarzy sie wam to z nieudolna próba skopiowania sceny z Leona Zawodowca ? Sa filmy, które po prostu sie ogląda nie myśląc ze cos jest nie tak albo cos czy ktos wypadł sztucznie -tutaj czesto miałam takie wrażenie i to wplynelo na moja opinie o tym filmie