Piszę to jako stary fan starego Pitbulla. Widziałem film oraz wszystkie odcinki serialu kilka razy. Znam większość tekstów z tego filmu, za każdym razem zachwycam się jego realizmem i dopracowaniem poszczególnych scen. To swego rodzaju polskie arcydzieło gatunku.
Na "Nowe Porządki" nie mogłem się doczekać, zwłaszcza że zwiastuny zapowiadały kawał mocnego kina z dawnymi bohaterami w tle. Trudno opisać rozczarowanie, które czułem już po kilkunastu minutach filmu. Wręcz zażenowanie. Nie powiedziałbym złego słowa gdyby nie tytuł filmu - "Pitbull" - czyli profanacja oryginału, dokonana niestety przez jego twórcę. Jako nowa produkcja, może by się to dało strawić (jako komedię). Pomijając brak scenariusza, kino lekkie, łatwe i przyjemnie dla niezbyt rozgarniętych. Taki "Poranek Kojota", czy "Chłopaki nie płaczą" w nowym wydaniu. Niestety, Vega nazwał to coś Pitbullem.
Z pierwowzorem w zasadzie nie ma nic wspólnego - to inny gatunek. Nowa wersja jest zbiorem gagów podanych bez ładu i składu, z bohaterami, których mogłoby nie być, z dialogami "z życia" które nie mają nic wspólnego z fabułą. Film jest tak nierealistyczny że aż się wierzyć nie chce w to, że są tacy którzy to kupują. O ile główny bohater (Majami) jeszcze się broni, to gangster Babka otoczony parą idiotów wygląda jak kosmita. To ma być groźny bandyta ? Jego prawa ręka "Strachu" jest chyba najgłupszym przestępcą w historii polskiego kina. Wiem, że jego teksty są wzięte z życia, ale w życiu wypowiadało je kilkanaście osób, a Vega postanowił wszystkie debilizmy znane polskiej policji wsadzić w jedną postać. Co to ma być ? Gang Olsena ?
Kolejny "gangster" - Zupa to kolejny kretyn, który błysnął biciem dzieci bo nikt by nie uwierzył że potrafi coś więcej. Jago dziewczyna (Dygat) o postać w filmie kompletnie zbędna, groteskowa do bólu. Scena morderstwa w burdelu oraz brata Zupy to jakaś bzdura do potęgi.
Na czele Boguś Linda, który raz zabija z zimną krwią, innym razem porywa osobiście ale nie pogardzi też własnoręcznym ściąganiem haraczu od sprzedawców na targu. Człowiek-orkiestra co żadnej pracy się nie boi. To kretyńskie trio jest groźnym gangiem mokotowskim. Zgroza.
Na szczęście trafiło na równie głupią policję. Majami jest też wszechstronną postacią. Raz jedzie odebrać kradzioną wieżę, innym razem prowadzi oddział "kominiarzy" do szturmu. Zakłada podsłuchy ale nigdy nie słyszał o komputerowej ewidencji przestępców (scena z Gebelsem), raz ma w ręce zaawansowaną technicznie kamerę, aby za chwilę żebrać o zwykłą komórkę w agencji ochrony. W międzyczasie powinien jeszcze pracować w drogówce. A co tam, w końcu nowe porządki.
Kupa idiotycznych scen jak na przykład zakładanie zasadzki przez gości z giwerami u pasa, przesłuchiwanie dziecka bez psychologa, czy szukanie Babki w samochodzie. Jak można się ukryć w samochodzie osobowym ? Vega na to wpadł i wdrożył. Po co Babka wskakiwał do wody ? Dlaczego wpadł w tak idiotyczny sposób ? Szczytem wszystkiego jest jego ślub z Czeczenką i to że dowiaduje się ona że wyszła za mordercę męża na komendzie policji. Oczywiście przeżyła szok. Podobnych idiotyzmów jest pełno.
Czy to na pewno zrobił ten sam Vega co pierwowzór ? To sensacyjne "Ciacho" ? Taki ekspert od policji popełnił tak szkolne błędy ? Czyżby jednak rola Sławka Opali w poprzednich produkcjach była większa niż nam się wydaje ? Przecież "Służby specjalne" trzymały dobry poziom i miały ten specyficzny surowy realizm.
Ten "Poranek Kojota - nowe porządki" nie jest tragedią - jest komedią i to całkiem niezłą. Ale chyba nie o to twórcy chodziło. Dodam jeszcze że umieszczenie na plakacie "Igora" czy "Barszczyka" to zwykłe oszustwo. Na plus zabawna rola "Stracha" i Ostaszewskiej. Niezły "Majami". To jednak z mało.