Chcąc nie chcąc, spojrzałem na ten film przez pryzmat starego pitbulla i przez to wypada bardzo blado. Nędzne aktorstwo, słabo zarysowane postacie, masa absurdów, przewidywalna fabuła, dłużyzny, brak jakichkolwiek nawiązań do starego pitbulla(nie łaska było powiedzieć widzowi co się stało z Desperem, albo Galą?), a gwoździem do trumny jest Królikowski na plakacie promującym, podczas gdy w filmie jest z nim jedna scena..
To nie pitbull skoro na seansie co 10min jest salwa śmiechu na widowni. Nie tego nauczył widza Vega w poprzednich produkcjach z pod tego znaku. Tamten pitbull szokował skrajnym realizmem, zabijał fenomenalnym aktorstwem i porywał w zaskakującą w wielu miejscach fabułę. Ale widać odbiorców prymitywnego badziewia jest więcej.
Na koniec małe plusy w postaci Bogusia(mało go było, ale fajnie zagrał) oraz jedynej dobrej roli tego koxa(bardzo realistycznie zagrał, to spojrzenie nie zmącone myślą).