Lepsze to co prawda od królujących u nas flaków z olejem, ale do oryginału się nie umywa.
Oryginał to było police story - realistyczne, ale jednak fajnie ujęte w pewien filmowy nawias.
"Nowe porządki" to neurotyczny poradnik okrucieństwa dla marzących o gangsterce zwyrodnialców, cały film jest zlepkiem takich scenek, do tego obowiązkowo beznadziejny dźwięk - chyba najgorszy w filmach Vegi (on się już nigdy nie zreformuje?...), bez napisów połowy dialogów trzeba się domyślać.