Jako psychofan "uniwersum" Pitbulla stwierdzam, że zwieńczenie serii okazało się jednocześnie klejnotem w koronie. Pierwszy film (który w końcu był pobieżnym streszczeniem serialu) i Nowe Porządki miały swoje wady - były chaotyczne, przesycone treścią, miały trochę za dużo skrótów fabularnych, a poziom aktorstwa pobocznych bohaterów pozostawiał trochę do życzenia, ale zaletą był naprawdę dobry klimat "niegrzecznej" policji. Perfekcyjnie nie było, ale było przyzwoicie. Pitbull Nowe Porządki wychodził trochę z cienia i kilkuletniego zapomnienia i pozyskał nowych widzów wyrazistością, ale również trudną do uzasadnienia przesadną wulgarnością i "śmiesznym" Strachem. Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom widzów, Niebezpieczne Kobiety były jeszcze bardziej wulgarne i "śmieszne".
W Ostatnim Psie pokładałem spore nadzieje i zdecydowanie się nie rozczarowałem. Stramowski wcześniej spisywał się naprawdę dobrze, powyżej oczekiwań, ale to Dorociński swoją charyzmą udowodnił, że jedynym słusznym bohaterem Pitbulla jest Despero. Do tego powrót Stroińskiego i Mohra to coś więcej niż tylko nostalgiczne uronienie łezki, że "kiedyś to było" - ich postacie zostały odchudzone z irytujących nałogów, za to wykreowano z nich godnych policjantów, a nie fabularne zapchajdziury. Byli godnymi i cennymi partnerami dla Despera.
Film perfekcyjny nie był, uproszczenia były obecne, podobnie jak trochę przesadne kowbojowanie czy niektóre mocno "przegwiazdorzone" wypowiedzi Dody (chociaż jej naprawdę dobry występ był dla mnie bardzo miłym zaskoczeniem). To nie zmienia faktu, że zobaczyłem to, po co poszedłem: świetnego protagonistę, poirytowane przesłuchania, strzelaniny i antyterrorystów. Najnowszy Pitbull był dla mnie esencją całej serii, zbierającą z niej wszystko co najlepsze. Zdecydowanie było warto.