stało się Vega odkupił prawa do swojej własnej marki i zapowiedział nowa czesc. Nic nie wiadomo co do obsady zaznaczył jedynie że trzeba wpuścić świerzą krew ( tak jakby nie zrobił tego w nowych porządkach ... ) Wiadomo że teraz wspaniałą rzeczą by było spotkanie Majamiego I Despoero w jednym filmie - jako wrogowie albo po jednej stronie barykady ale cos czuje ze to sie nie stanie vega bedzie to pchał na totalnie inne rejony...
Prawa do marki nadal należą do ATM-u. Vega kupił licencję na jeden tytuł i serial. Świeżą krew musi wpuścić, ponieważ prawa do postaci wykreowanych w trzech ostatnich częściach należą do pana Emila Stępnia, więc siłą rzeczy Vega nie może z nich korzystać i jeśli chce coś jeszcze robić pod szyldem Pitbull, musi wykreować nowe postacie.
Jaki sens będzie miał taki film? Vega powinien zrobić wszystko, żeby odkupić prawa również do postaci, a film zrobić z wielką pompą finansową, żeby właśnie tak jak pisał kolega - na jednym ekranie wystąpił Dorociński i Stramowski.
Żaden, ale w zasadzie ostatnie wygrzewy Vegi go nie mają, bo liczy się tylko kasa, więc pewnie chodzi o mocno kojarzoną markę, gdzie tytuł nagoni ludzi do kin, a gdy Ci zobaczą, że nie ma starych twarzy to wciśnie bajerkę, że szukał nowych czy coś. Dla mnie to bezsensowny ruch skoro nie może skorzystać z żadnej postaci z poprzednich części. Przecież "Kobiety Mafii" na tyle dobrze poszły finansowo, że nie widzę sensu, by znowu bawił się w Pitbulla zwłaszcza, że kobiety mają być trylogią. Pewnie zabolało go odsunięcie od projektu i może chce się odegrać w taki sposób? Nie wiem i w sumie nie wnikam.
A co do pojawienia się w jednym filmie Despero i Majamiego - nie ma takiej opcji. Zbyt duży konflikt między Panem Stępniem, a Patrykiem Vegą. Poza tym z wywiadów z Marcinem Dorocińskim po premierze "Ostatniego Psa" można wywnioskować, że dla niego jest to godne podsumowanie postaci i nie ma co rozmieniać jej na drobne. Nawet, gdyby Vega dysponował prawami do wszystkich postaci to i tak nie będzie w stanie zwerbować starej ekipy, bo nie zaproponuje im solidnego scenariusza, a poza tym wątpię też, by cokolwiek im proponował, bo pewnie dałaby o sobie znać urażona duma po występie u Pasikowskiego. Za dużo sprzeczności interesów i darcia kotów, by Dorociński i Stramowski wystąpili w jednym filmie. W sumie to i tak jak dla mnie jest to kompletnie niepotrzebne. Pasikowski zostawił kilka furtek i takie coś niby jest matematycznie możliwe, ale nie w klimacie sporów i konfliktu.