Noc na tej planecie trwa 20 ileś lat. Dopiero kiedy zapadnie ciemność ze swoich kryjówek wychodzą te stworzenia. Nie widziałam filmu od samego początku ale rozumiem, że wychodzą po to, aby coś zjeść. Tylko, że z tego co widziałam, to żadnych innych stworzeń będących ewentualnym pożywieniem oprócz ludzi nie było. Chyba, że coś przeoczyłam. Ale jeśli nie przeoczyłam, to co zrobiłyby te drapieżniki, gdyby ludzie się nie rozbili na ich planecie? Co by jedli? Zresztą, ta garska ludzi, którą dopadli też im na długo pewnie nie starczyła. No więc? Jak to jest?
takie filmy nie sa od tego zeby je analizowac co jadły potworki, to ama byc kino akcji a nie film przyrodniczy z czytaniem krystyny czubówny, zwariowac mozna od takich rozważań
Powtórzę któryś już raz, forum jest tworzone do prowadzenia dyskusji/rozważań/analiz, co złego w tym, że ktoś rozmyśla nad tym co jadły potwory, czy tym jakie inne zwierzątka żyją jeszcze na planecię, nie podoba ci się temat - omiń go.
Po kolei:
3 słońca: nie niemożliwe, ktoś już podał, że znane sa takie przypadki.
Pożywienie: ależ jest! Przecież sa szkielety tych gigantów. Wiedząc, że jest to pustynia, można się spodziewać, że są tam burze - a burze piaskowe bardzo szybko rozcierają wszelkie kości itp. Wniosek: W ciągu góra paru (nie 22, bo po takim czasie ślad by nie został) lat były tam te kolosy, których szkielety widzieliśmy.
Poza tym można się spodziewać, że planeta ma wodę, może nawet duży ocean, w przeciwnym razie nie dałoby się żadną maszyną odzyskać wody (z pustego to i Salomon nie naleje).
Mnie raczej zastanawia coś innego: jak to jest, że jak w jakimś filmie SF się rozbijają, to zawsze w okolicy w której czai się niebezpieczeństwo oraz można znaleźć ślady czyjejś bytności?