Miało być Östlundowsko a wyszedł "Serbski film".
Autor wychodzi z założenia, że trzeba wstrząsnąć do głębi, aby przełączyć w widzu odpowiedną wajchę, fundując przy tym Michalinie Świstuń traumę na całe życie.
Zabieg dla sztuki gorszy niż zabicie świni u Godarda.
Na plus jednak gra młodych.