Pomijam, że film jest śmieszny w swojej beznadziejności i fatalnie zagrany, ale znajdują się tam też zupełnie bezsensowne dziury fabularne.
Film dzieje się współcześnie, a dostajemy informację, że bohaterka grana przez Darię Widawską rozpoczynała swoją pracę przed 1989 rokiem (tak mówi jej matka w jej domu) i już wtedy zrobiła sobie pierwszego wroga - późniejszego trupa.
Bohaterka Widawskiej jest niewiele po 40, zresztą sama Widawska w chwili kręcenia filmu miała 41 lat i mimo, że była bardzo zaniedbana, na dużo więcej nie wyglądała. W 1989 miała 12 lat więc jak miała rozpocząć swoją karierę w biurze wcześniej mając lat 11?
Nikt więcej nie zwrócił na to uwagi?
Jasne. Tego jest więcej. W 2003 miała być rok przed emeryturą. Jeśli by zaczęła pracę tuż po studiach (wiemy, że je skończyła) w 1988, to przy 15 latach do policyjnej emerytury musiałaby mieć w 2003 min. 34 lata, a w 2017 min. 53 lata. To faktycznie trochę za dużo... A dzieci miałaby dobrych parę lat po czterdziestce. Zresztą 14 lat (2003-2017) na całą tę historię ze skarbówką i masarnią, to trochę dużo.
Druga sprawa - wiek Kożuchowskiej. Jej narzeczony miał mieć 22 lat, ona dwa razy więcej. Oczywiście teoretycznie to możliwe i takie rzeczy się zdarzają. Ale jednak mało prawdopodobne, bardziej wygląda jak kompletne zagubienie scenarzystów.