PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=809301}
5,3 33 tys. ocen
5,3 10 1 32886
3,2 23 krytyków
Plagi Breslau
powrót do forum filmu Plagi Breslau

Z reguły nie ogladam filmów (fan seriali), a tym bardziej tych polskich. „Plagi Breslau” obejrzałem w całości i pomimo ciekawego pomysłu na poprowadzenie fabuły, zawiodło zbyt wiele, aby ocenić ten film pozytywnie.

Na minus:

1. Gra aktorska - bardzo ważna kwestia, ale tutaj trochę się zawiodłem. Myślałem, że Kożuchowska zerwie z łatką serialowej aktorki, ale na to trzeba jeszcze poczekać. Widawska trochę lepiej. Po Grabowskim mimo wszystko oczekiwałem trochę wiecej, w przeciwieństwie do Oświecińskiego, który u Vegi załapie się zawsze. Obsadę dobrze skwitował Chajzer, który się w sumie starał odegrać swoją trzecioplanową role nawet rozsądnie, jednak nie jest aktorem.

2. Dialogi - denne, pozbawione jakichkolwiek „emocji”. Rozmowy pomiędzy kolegami z pracy a obcymi ludźmi praktycznie identyczne i zupełnie bez pomysłu.

3. Statyści/ kaskaderzy/ aktorzy dwudziestego planu - jeśli ktoś oglądał ten film, to mam nadzieje, że też na to zwrócił uwagę. Zawsze czekałem na coś w stylu „święto toczącej się beczki” No i się doczekałem. Szkoda tylko, że aktorzy uciekający „spod topora” zachowują się jak NPC w grach komputerowych. Do tego ludzie wysiadający z samochodu na moście, aby uciec przed biegnącym koniem i zajmujący się wbieganiem mu pod nogi. Oczywiście, wiem, że statyści sami sobie tego sami nie wymyślili, ale ktoś był za to odpowiedzialny.

4. Wpadki - ekipa produkcyjna w pewnym momencie znalazła się na filmie.

5. Film robiony na kolanie - mam wrażenie, że cały serial został zrobiony na szybko. Po pierwsze ze względów budżetowych, po drugie ze względu na charakter filmu (prawdopodobnie projekt poboczny Vegi) i po trzecie fakt, że wypuszczenie serialu musiało odbyć się przed zamknięciem platformy.

6. Dźwięk - pierwsze 20 minut filmu to domyślanie się, co kto powiedział. Pózniej było lepiej. Dialogi zagłuszone muzyką albo odgłosami ulicy/przechodniów. Jak dołożyć do tego styl wypowiedzi Kożuchowskiej to mamy niezłe combo.

7. Nieścisłości - było kilka, ale najbardziej zapadła mi ta po wybiegnięciu ludzi z opery. Wszystkie osoby znajdujące się w budynku nie zdążyły go opuścić, ale karetka i straż pożarna zdążyły już przejechać całe osiedle/miasto i podjechały pod operę.

8. Zakończenie - ja rozumiem, że Vega = filmy dla mas, ale rozwiązania fabularne zostały przedstawione i podane na tacy. Szczególnie zakończenie wątku Kożuchowskiej można było pokazać inaczej, lepiej.

Plusy:
1. Sam pomysł - ciekawa sprawa z fabułą i motywami zbrodni. Widziałem w tym potencjał, toteż postanowiłem obejrzeć ten film.

2. Żarciki - ale mowa tu o tych z kartonami i zamiłowaniem do selfie. Wprawdzie nie wywołały u mnie salwy śmiechu, jednak tak w głębi duszy się uśmiechnąłem.

Podsumowując:
Słaba gra aktorska, marne dialogi, słaby dźwięk, czyli to co obok historii jest najważniejsze, zawiodło. Sam pomysł nie zakryje innych mankamentów, nawet gdyby komiczną „grę” statystów, zakończenie i wpadkę z ekipa filmową byłbym w stanie wybaczyć.

Nie oczekiwałem Oscara dla tego filmu, ale jakiegoś minimum artystycznego. Zawiodło zbyt wiele, dlatego z mojej strony 3/10.

ocenił(a) film na 4
levy94

Podpisuję się pod każdym słowem. Te ucieczki przed pędząca beczka, albo przeskakiwanie jej - komedia...

levy94

Co do listy minusów - zgoda w 100%. Dopisałbym do niej tylko jedno, najważniejsze, a mianowicie POMYSŁ, a właściwie jego kompletny brak. Jedynym pomysłem, na jaki wpadł twórca tej produkcji, to marna i nieudolna próba skopiowania arcydzieła Davida Finchera sprzed ponad 20 lat. Gdy widzę pochwały pod adresem reżysera za "pomysł na fabułę" i uwagi typu: "zdecydowanie najlepszy film Vegi", czy "pierwszy dobry polski thriller", aż mnie ciary po plecach przechodzą. Porwał się chłop z motyką na słońce, chcąc poprawić swój podupadły wizerunek po botoksach i reszcie wcześniej wyprodukowanego szlamu. I pewnie po części mu się udało, choć jak widać wszystko da się zepsuć. Suma summarum tani chwyt i rzut na taśmę, bez większego wkładu. Nie poświęcono nawet czasu, by to wszystko jakoś posklejać do kupy. Ale cóż, z jednej strony nie było czego kleić, z drugiej zaś w 18 dni to można reklamówki kręcić.