Ten film to dramat polskiej kinematografii. Przed oceną 2 lub 1 chroni się poprzez jakoś tam opowiedzianą historię i ciekawymi scenami zabójstw. Wszystko inne w tym filmie jest okropne albo strasznie./
Gra aktorska tragiczna, postać kożuchowskiej przerysowana do granic absurdu. Nie wiem jak Vega tego dokonał, bo uważałem, że w Pitbullu (zwłaszcza 1) zaproponował widzowi postacie charakterystyczne ale i realistyczne. Tutaj mamy skwaszoną przyćpaną twardzielkę. Znawce zwierząt.
Widawska, kobieca wersja źle zagranego dresa. Kolejna umęczona życiem.
Grabowski chyba wykpił swoją rolę. Oświecimski (?) zagrany słabo + jeszcze robienie zdjęć z drupami jak Despero. Kobieta grająca dziennikarkę z jakąś chorobą mięśni karku, i jeżeli vega chciał wykpić polskich dziennikarzy - zrobił to źle. Do tego sztywny hajzer. Do tego twardziel od sekcji zwłok. Więc z 3 kobiet uczyniono terminatory, które wszystko wiedzą :D
Wszystko w sosie sztuczności.
Miszmasz postaci, 40 latka grająca byłego oficera milicji więc karierę zaczynała jako 10 latka chyba.
Policyjny ekspert weterynarz, który wędkuje. Były milicjant fizjoterapeuta. 2 głównych bohaterów idealnie do siebie pasowała pod tym względem.
Całkowite pomieszanie lokacji. Autobus 112 w centrum na linii która nie jeździ a zaraz przeniesienie do portów wrocławskich. Ku rwa, serio?
Do tego dodajmy pościgi teleportujące się między świdnicką, mostem grunwaldzkim a pocztą.
Koń biegnący przez pół miasta z trupem, groteskowe rozwalenie głowy kopytem (pacjent przeżył, zaczął mówić).
Nie wiem czy ten film był na serio czy dla jaj nakręcony ale takiego stężenia absurdu i plastiku nie widziałem jeszcze nigdy w polskim kinie.