Niestety, pomimo tytułu jednej z recenzji, nie jest to back to the 80's. Ten film nie dorasta do pięt klasykom z lat 80-90 w stylu "Tango i Cash" czy "Osadzony". Nie wiem dlaczego, ale "Escape plan" nie ma tego czegoś, co miały ww tytuły, a co sprawia że chce się do filmu po jakimś czasie wrócić. Jest prosty (to akurat można zrozumieć), fabuła idzie jak po sznurku do przewidywalnego finału, brak w nim efektownych mordobić (to były zawsze główne atuty takich filmów!), a obydwaj panowie jakoś nie błyszczą na ekranie. Nie widzę między nimi żadnej chemii (bez skojarzeń...) - ot spotkali się na planie, zagrali tyle o ile i pojechali kręcić inne, ważniejsze filmy. Jedynie Caviezel w roli demonicznego naczelnika zrobił na mnie odpowiednie wrażenie.
Może spodziewałem się za dużo, ale "Escape Plan" mnie zawiódł. To dla mnie wręcz definicja filmu przeciętnego, który zapomina się tydzień po obejrzeniu. Chciałbym mieć inne zdanie, ale to ekranowe spotkanie moim zdaniem okazało się przerostem formy nad treścią.