Staruszki u schyłku życia - a wymiatają :)

Stalone i Sylwek stworzyli niezły duet, nie sądziłem, że film będzie aż tak udany. Dosłownie poczułem się, jak gdyby lata cofnęły się do 90'tych, dokładnie te klimaty i wykonanie :). Szkoda, że tak film nie wyszedł do kin

Ja poczułem się nawet trochę zażenowany, tyle tam tandety było... W filmach 90's ma to jakiś klimat, ale tutaj wyglądało to strasznie tandetnie i wręcz było to wymuszone (wg mnie). Jak dla mnie ten film to próba zrobienia czegoś, czego prawie nie da się już zrobić - kina akcji w starym stylu. Obejrzeć, obejrzałem od początku do końca, ale nie przemówiło to do mnie.

Chyba najśmieszniejsze jest to, że równie dobrze zamiast Arniego i Sylvestra mogłyby zagrać pierwsze lepsze "gwiazdy" wrestlingu a wcale by Wam się to nie spodobało, mimo, że zagraliby identycznie lub nawet lepiej.

Dość spory zawód, ale głównie za to, że starali się zrobić to właśnie w starym stylu - na siłę. Ogólnie da się obejrzeć, choć już bardziej podobało mi się "Kula w łeb" - lepszy "oldschool", ale gorszy film a na pewno lepszy był film Arniego - "Likwidator".

Film pozytywnie zaskakuje, chyba najlepiej (aktorsko) zagrana postać przez Arnolda z całej jego filmografii, wyrobił się na starość :D Jedyne co mi się w filmie nie podobało to scena kiedy stallone trzyma się drabinki helikoptera wisi tam 10 min i rozpi###ala pistolem strażników z karabinami ale w niego nikt nie trafi [syndrom szturmowca]